Girona nie zapomniała, jak się wygrywa. Savio z dubletem w doliczonym czasie
Girona przywitała w poniedziałek Rayo Vallecano po tym, jak po raz pierwszy w tym sezonie poniosła dwie porażki z rzędu, z Realem Madryt i Athletikiem. Co gorsza, wcześniej zgubiła punkty na rzecz Realu Sociedad, pozostając bez wygranej aż do ostatniego meczu lutego.
Sprawdź komplet statystyk meczu Girona-Rayo
Pojedynek na Montilivi rozpoczął się w deszczu, co jest dobrą wiadomością dla Katalonii po suszy, która dotknęła ten region. Podopieczni trenera Míchela, po niedawnych potknięciach, rozpoczęli mecz z zaciągniętym hamulcem ręcznym, pozwalając Rayo od razu stwarzać zagrożenie. W kontrataku Miguel Crespo szukał i znalazł Álvaro Garcíę, ale Gazzaniga był gotowy.
Girona stopniowo wchodziła do gry, utrzymywała się przy piłce, walczyła, ale nie potrafiła stworzyć żadnego zagrożenia bramkowego. Yangel Herrera próbował szczęścia uderzeniem głową, które nie sprawiło kłopotów bramkarzowi rywali.
Po dość nijakiej pierwszej połowie, Girona wyszła z szatni w innym nastroju. Najpierw pokazali się z kontratakiem wyprowadzonym przez Couto i kontynuowanym przez Portu, którego dośrodkowanie nie zostało dobrze wykończone przez Dowbyka. Następnie Cygankow znalazł prowadzenie po asyście Miguela Gutiérreza. Był to szósty gol Ukraińca w tym sezonie.
Od tego gola Girona grała tak, jak nas przyzwyczaiła w sezonie 23/24. A podwójna żółta kartka Chavarriego w niewiele ponad minutę przekreśliła wszelkie szanse drużyny Vallecas na wydostanie się z Montilivi bez szwanku. Kwadrans w dziesiątkę to za dużo możliwości dla Girony.
I tak, w finale, Savio był w stanie zdobyć osobisty dublet na końcowe 3:0. Drużyna Míchela odzyskała drugie miejsce i zmusiła Barçę do pościgu. Rayo pilnie potrzebuje zwycięstwa, jeśli nie chcą znaleźć się w tarapatach w końcowej fazie ligowych rozgrywek.