Niespodzianka weekendu według danych: Barcelona, Villarreal i Hamburg z kłopotami u siebie
FC Barcelona - Athletic Bilbao, niedziela 21:00
Niedzielny wieczór w stolicy Katalonii to niezwykle ważny pojedynek między zajmującą trzecie miejsce Barceloną a piątym Athletikiem Bilbao. Mimo że bukmacherzy w roli zdecydowanych faworytów stawiają drużynę gospodarzy, sam mecz może nie być już tak jednoznaczny.
Choć według wstępnych doniesień Baskowie stracili ofensywnie usposobionego obrońcę Óscara de Marcosa i defensywnego pomocnika Mikela Vesgę, to skład rywala budzi obecnie znacznie większe obawy. Pewne jest, że zabraknie nie tylko nadwornego strzelca Roberta Lewandowskiego, ale także kluczowych postaci w innych szeregach - pomocników Pedriego i Frenkiego de Jonga, stopera Julesa Koundé, a występ skrzydłowego Raphinii również stoi pod znakiem zapytania.
Przeciwko zdecydowanej większości przeciwników Barcelona może dominować na boisku pomimo absencji ze względu na głębię składu, ale tym razem czeka ją znacznie trudniejsze wyzwanie. Obrona Bilbao jest najlepsza pod względem jakości okazji bramkowych, na jakie pozwoliła do tej pory w obecnej kampanii LaLiga. Na przykład, w swoich dwóch meczach wpuścili tylko 0,9 oczekiwanego gola Realowi Madryt i utrzymali średnią około 0,8 w całym sezonie.
Ostatni mecz z Almerią był również dobrą demonstracją jej dotychczasowej jakości. Chociaż jest to ostatnia drużyna w tabeli, znajduje się na tej pozycji głównie z powodu słabej obrony. Jeśli chodzi o jakość stwarzanych szans, podopieczni Gaizki Garitano są znacznie powyżej średniej. Jednak przeciwko Bilbao, Almería zanotowała tylko jeden celny strzał i marne 0,1 oczekiwanego gola.
A jeśli przeciwnicy dojdą do groźniejszej sytuacji, ostatnią deską ratunku w takim przypadku jest bardzo dobry bramkarz Unai Simón, który zdążył już w tym sezonie błysnąć kilkoma ciekawymi interwencjami. Według zaawansowanych modeli danych, tylko Jeremiás Ledesma z Cadiz i Álvaro Vallés z Las Palmas zapobiegli większej liczbie bramek. Chociaż wielu kibiców pamięta go z kuriozalnego gola samobójczego na ostatnim Euro, kiedy piłka przeszła pod jego butem, Simon jest również jednym z najlepszych golkiperów pod względem gry nogami i dlatego jest bardzo cenny dla drużyny.
Co więcej, podopieczni trenera Ernesto Valverde nie muszą polegać tylko na wyrafinowanej linii defensywnej, ale stanowią także zagrożenie w ataku. Choć nie nękają przeciwników tak dużą liczbą strzałów jak Real czy Barcelona, to i tak udaje im się regularnie stwarzać wiele szans z okolic pola karnego, dzięki świetnemu poruszaniu się Iñakiego Williamsa i Gorki Guruzety. Mają dobrze opanowane szybkie przejście do ataku, a do tego mogą pochwalić się prawdopodobnie najskuteczniejszym pressingiem w LaLidze. Krótko mówiąc, jest to drużyna, przeciwko której gra się bardzo niewygodnie. Zwłaszcza, gdy brakuje kluczowego napastnika...
Hamburg - Greuther Fürth, sobota 13:00
Choć druga Bundesliga to bardzo wyrównane rozgrywki, w których po dziewięciu rozegranych kolejkach tylko pięć punktów dzieli 13. zespół od czołowych lokat, to obecne 10. miejsce zupełnie nie pasuje do Fürth. Zespół prowadzony przez trenera Alexandra Zornigera gra ładny, ofensywny futbol, który może konkurować z największymi faworytami do awansu, na czele z Hamburgiem.
Według modeli danych, Fürth stwarza trzecie najlepsze szanse w rozgrywkach za Kaiserslautern i Hamburgiem, ale jak na razie jego piłkarzy sprowadza na ziemię niska skuteczność przed bramką przeciwnika. Bardzo dobrze spisuje się również obrona, która jak na razie ma tylko jeden słaby punkt, a jest nim pozycja bramkarza. Zaledwie 20-letni Jonas Urbig jest ceniony za pracę nóg, ale pod względem jakości strzałów jest jednym z najgorszych bramkarzy w rozgrywkach według modeli matematycznych.
Jednak podczas gdy Fürth rzadko dopuszcza przeciwników do dobrych okazji, obrona zdecydowanie nie jest mocną stroną Hamburga. W rzeczywistości jest tylko przeciętna w porównaniu z resztą uczestników ligi, co znajduje również odzwierciedlenie w wynikach. W ostatnim miesiącu Hamburg wygrał tylko raz i zdobył w sumie tylko cztery punkty. Teraz na dodatek na ich stadion zawita kolejny zdolny przeciwnik...
Villarreal - Deportivo Alavés, niedziela 18:30
Na przeciwległym krańcu tabeli rozegra się walka pomiędzy drużynami, które po słabym rozpoczęciu sezonu chcą odbić się w stronę spokojniejszego środka ligowej tabeli. Zarówno szesnasty Villarreal, jak i siedemnaste Alavés mają tyle samo punktów i choć goście, jako debiutanci w rozgrywkach, mogą sobie w pewnym sensie pozwolić na taką pozycję, to obecne występy Żółtej Łodzi Podwodnej z pewnością nie podobają się jej kibicom. Choćby dlatego, że w poprzednim sezonie ich zespół zajął piąte miejsce, zapewniając sobie udział w fazie grupowej Ligi Europy.
Choć nowy trener Pacheta zdołał wygrać swój pierwszy mecz z Almerią, to w kolejnych czterech spotkaniach zdobył już tylko dwa punkty. Głównym problemem Villarrealu po letnim odejściu stopera Pau Torresa jest ich defensywa, która jest trzecią najgorszą w obecnym sezonie ligowym, pomimo stosunkowo przyzwoitego składu. Drużyna stara się grać w ataku wysokim blokiem i aktywnie pressingiem, ale po dużej liczbie letnich odejść we wszystkich formacjach nie kontroluje gry i pozwala na dużą liczbę groźnych strzałów.
Fakt, że środkowy pomocnik lub skrzydłowy Álex Baena również będzie odbywał karę w nadchodzącym meczu, jest również ogromnym ciosem dla funkcjonowania zespołu, ponieważ jest on absolutnie kluczowym kreatywnym graczem i wykonawcą stałych fragmentów gry. Tylko Iñaki Williams z Bilbao i Sávio z Girony mają lepszą jakość ostatniego podania w LaLidze, według metryk oczekiwanych asyst. Obrona Alaves wypada w tym zestawieniu znacznie lepiej, choć oba ataki są porównywalne pod względem najważniejszych wskaźników ofensywnych. Villarreal z pewnością nie spodziewa się łatwego meczu.