Okiem redakcji: Ramosa poczucie przynależności i argentyńskie starcie o brazylijski finał
Real Madryt - Sevilla. Stawka większa niż zwycięstwo
Walka o tytuł w lidze hiszpańskiej jest w tym sezonie zacięta i niezwykle interesująca. Girona co prawda złapała ostatnio zadyszkę, ale wciąż może być ogromnym zagrożeniem dla Królewskich. Nie tylko ze względu na swoją siłę, ale także z powodu słabości czy też pecha Realu Madryt, który ma coraz większe problemy kadrowe niemal w każdej formacji.
W niedzielę drużyna Carlo Ancielottiego podejmie Sevillę FC, która z kolei powoli odradza się po słabym początku sezonu. Przez lata te spotkania elektryzowały ze względu na osobę Sergio Ramosa, tak będzie też i tym razem.
Po wielu latach spędzonych w drużynie Los Blancos, obrońca wrócił na Ramon Sanchez Pizjuan, by pomóc dawnemu klubowi w powrocie do elity. Aby to zrobić, odrzucił m.in. lukratywny kontrakt w Arabii Saudyjskiej, który gwarantowałby mu 50 milionów euro. Miał jednak ku temu swoje powody. Po pierwsze, Andaluzja to jego rodzinna ziemia. Ramos i jego rodzina mają tam ogromne posiadłości, w których zawsze uwielbiali spędzać czas. Pomimo ekstrawagancji Hiszpan tak naprawdę nigdy nie kochał wielkomiejskiego Madrytu, swoje życie po karierze piłkarskiej planował zawsze w regionie, z którego pochodzi.
Aby jednak czuć się tam dobrze, pieniądze i komfortowe wille nie wystarczą. W południowej części kraju jak w żadnej innej ceni się przede wszystkim relacje międzyludzkie czy kwestie honoru. A 37-latek musi odzyskać zaufanie fanów Sevilli, które przez wiele sezonów zostało nieco nadszarpnięte. I właśnie potrójnym zaangażowaniem w takich meczach postara się udowodnić, że był, wciąż jest i zawsze będzie jednym z sevillistas. Że w jego sercu La Giralda jest o wiele wyższa niż madryckie Cuatro Torres razem wzięte.
Dlaczego tak wiele uwagi poświęcam Ramosowi? Bo jestem przekonany, że ze względu na wymienione powody oraz jego charakter będzie najważniejszą postacią tego pojedynku. Po pierwsze, wciąż potrafi odnaleźć się w polu karnym i jest jednym z najlepszych obrońców grających głową, a przy tak zdziesiątkowanej defensywie Realu i niskich stoperach zadanie będzie miał ułatwione. Oprócz jego gola przewiduję również kartkę, to oczywiste. Żółtą jako pewniak, czerwoną - w końcówce - dla odważnych.
Baez - Cerundolo. Argentyńskie starcie o finał w Rio de Janeiro
Sebastian Baez (40. ATP) i Francisco Cerundolo (22. ATP) zmierzą się ze sobą w walce o finał turnieju rangi ATP 500 w Rio de Janeiro. Do tej pory w bezpośrednich starciach lepiej radził sobie Baez, który wygrał dwa z trzech meczów.
Baez dotarł w lutym do półfinału turnieju w Cordobie, grał też w ćwierćfinale w Buenos Aires i dotarł już do półfinału w Rio.
Dużo gorzej w tym roku radzi sobie Cerundolo, który odpadał już w pierwszych meczach w Cordobie i Buenos Aires. Jego zwyżka formy nastąpiła dopiero w Brazylii, ale wydaje się, że Sebastian Baez jest w stabilniejszej dyspozycji i to on zagra o tytuł.