Real zdemolował Gironę i zbliżył się do mistrzostwa. Show Viniciusa, dublet Bellinghama
Real Madryt przystępował do starcia z Gironą bez żadnego zdrowego środkowego obrońcy, co na pewno sprawiło zawrót głowy Carlo Ancelottiemu, w jaki sposób ustawić linię defensywy na mecz z wiceliderem LaLiga. Królewscy mieli przed tym starciem dwa punkty więcej niż drużyna z Katalonii, ale mimo problemów Los Blancos wierzyli, że mogą wygrać z rewelacją sezonu i powiększyć przewagę.
Fenomenalna pierwsza połowa Realu Madryt. Show Viniciusa i bezradna Girona
Początek meczu był dość wyrównany, ale wszystko zmieniło niesamowite uderzenie w 6. minucie, które oddał Vinicius. Brazylijczyk oddał strzał z dwudziestu metrów, który był praktycznie idealny, a kibicom na Santiago Bernabeu mogły wrócić wspomnienia z czasów gry Cristiano Ronaldo, który słynął z takich uderzeń.
W 21. minucie na indywidualny rajd zdecydował się Eduardo Camavinga i wywalczył rzut wolny blisko bramki, a żółtą kartką ukarany został środkowy obrońca Girony – Juanpe. Strzał Fede Valverde był jednak oddany w środek bramki. Królewscy w kolejnych minutach bardzo przycisnęli Gironę, która nie mogła wyjść z własnej połowy.
Real dopiął swego w 35. minucie. Vinicius posłał rewelacyjne podanie zewnętrzną częścią stopy, które trafiło do Bellinghama, który wyszedł sam na sam, minął bramkarza i podwyższył prowadzenie na 2:0, strzelając 15 gola w sezonie.
Girona w pierwszej połowie wyglądała na przestraszony zespół, a Real wyszedł na ten mecz, jakby to był finał. Od samego początku przejęli inicjatywę i nie pozwalali rywalom zagrażać bramce Łunina. Gospodarze w pierwszej połowie oddali 8 strzałów, a goście odpowiedzieli tylko jednym.
Real dobił rywala w drugiej połowie, ale jest strach o zdrowie Bellinghama
Początek drugiej połowy przyniósł większą intensywność ze strony Girony, a w 50. minucie zamarły serca kibiców Realu, bo kostkę wykręcił Jude Bellingham, a został jeszcze nadepnięty przez rywala. Wydawało się, że Anglik nie wróci na plac gry, ale zdecydował się spróbować i minutę później trafił do siatki. Vinicius po raz kolejny zabawił się z Yanem Couto, oddał strzał, obronił go Paulo Gazzaniga, ale Bellingham dopadł do piłki i strzelił drugiego gola w meczu w 54. minucie. Niestety chwilę później padł jednak na murawę i musiał opuścić murawę, a jego miejsce zajął Brahim.
Na kolejnego gola nie trzeba było długo czekać. Vinicius powalczył o piłkę z Couto, wygrał ten pojedynek, piłkę na środku boiska zabrał Rodrygo, popędził w stronę bramki i po indywidualnym rajdzie trafił do siatki. Była to dopiero 61. minuta spotkania.
Kolejne fragmenty były dużo spokojniejsze. Carlo Ancelotti w 70. minucie ściągnął Toniego Kroosa i Rogrydo, a ich miejsce zajęli Luka Modric i Joselu. Kolejnych roszad Włoch dokonał w 77. minucie. Wtedy plac gry opuścili Vinicius i Ferland Mendy, a weszli Arda Guler i Fran Garcia. Ancelotti wyraźnie widział, że mecz już jest wygrany i chciał oszczędzać swoje gwiazdy przed meczem Ligi Mistrzów z RB Lipsk.
W 83. minucie Brahim wykorzystał błąd defensywny, pomknął w pole karne, ale jego strzał zdecydowanie minął bramkę Girony. Real Madryt mógł mieć manitę. Yan Couto podsumował swój fatalny mecz faulem na Gulerze i sędzie słusznie podyktował rzut karny. Do piłki w 90. minucie podszedł Joselu, ale trafił w słupek. Po tym uderzeniu sędzia zakończył mecz. Bohaterem meczu był Vinicius, który uczestniczył przy każdym trafieniu Realu Madryt.
Real Madryt ma na swoim koncie 61 punktów po 24 kolejkach i o pięć "oczek" wyprzedza Gironę. Trzecia Barcelona zgromadziła 50 punktów, ale ma rozegrany mecz mniej. Dla Girony była to dopiero druga ligowa porażka w sezonie – druga z Realem Madryt. Jesienią przed własną publicznością przegrali 0:3.