Tym razem gol Bellinghama nie wystarczył. Real zremisował z Betisem w Sewilli
Remis, który kończy serię pięciu kolejnych zwycięstw Madrytu we wszystkich rozgrywkach, daje Gironie szansę na powrót na prowadzenie, jeśli wygra niedzielne derby Katalonii z Barceloną (21:00).
Betis tymczasem wciąż pozostaje niepokonany na stadionie Benito Villamarin w tym sezonie i wciąż zajmuje szóste miejsce, wywierając presję na Real Sociedad, piąty z taką samą liczbą punktów (26).
Królewscy do spotkania w Sewilli przystąpili bez kontuzjowanych: Viniciusa (udo), Tchouaméniego (stopa), Camavingi (kolano), oraz Carvajala (łydka). Podopieczni Carlo Ancelottiego liczyli, że w kolejne skromne tym razem zwycięstwo znów zapewni im trafienie Jude'a Bellinghama.
20-latek, który w pierwszej połowie był niezwykle aktywny, ale nie potrafił stworzyć zagrożenia, potrzebował tylko jednej szansy, by otworzyć wynik płaskim uderzeniem po znakomitym podaniu od Brahima Diaza.
Dla brytyjskiego pomocnika był to 12. gol w 14 meczu La Liga.
Bellingham to jednak za mało
Szesnasty gol Anglika we wszystkich rozgrywkach tym razem nie wystarczył Realowi.
Po wyrównanej pierwszej połowie, w której obie strony miały swoje szanse, podbudowani przez swoich fanów Andaluzyjczycy wyrównali po fantastycznym strzale Aitora Ruibala.
W końcówce 31-letni rozgrywający Isco niemal "ukarał" swój były klub, w którym grał w latach 2013-2022, ale jego główka trafiła w słupek bramki strzeżonej przez Łunina.
Ukraiński bramkarz, który zastąpił kontuzjowanego Kepę, obronił także kolejne uderzenia głową Riada, czym zapewnił swojej drużynie punkt.
Wcześniej po południu Las Palmas zbliżyło się do strefy premiowanej grą w europejskich pucharach dzięki zwycięstwu nad Deportivo Alaves.