Udany wieczór pożegnań w Barcelonie, koniec pewnej epoki na Camp Nou
Nawet po ostatnich dwóch bardzo rozczarowujących występach w niedzielny wieczór kibice na Camp Nou nie przyszli w złych nastrojach. Było bardzo emocjonalnie, bo ostatni mecz sezonu w roli gospodarzy był również ostatnim meczem Sergio Busquetsa i Jordiego Alby przed katalońską publicznością.
Ba, był też ostatnim na legendarnym stadionie, przynajmniej na czas rozgrywek 2023/24, które Duma Katalonii rozegra na Estadi Olimpic Luis Companys. Nic zatem dziwnego, że na trybunach pojawiło się wiele transparentów dedykowanych właśnie tym sentymentalnym pożegnaniom.
Jednostronne widowisko, asysta Lewandowskiego
Na boisku sentymentów już nie było, o czym Real Majorka przekonał się boleśnie w pierwszej minucie. Po kilku wymienionych podaniach Gavi oddał piłkę Ansu Fatiemu, a ten posłał ją do bramki, od razu nie dając szans rywalom.
Zanim wyspiarze mieli możliwość odpowiedzieć, grali już w osłabieniu. Wyjątkowo agresywny faul Amatha Ndiaye skończył się czerwoną kartką i kontuzją Balde, który musiał opuścić boisko. Od 14. minuty Real grał w dziesięciu, z kolei 10 minut później do odrobienia były już dwa gole. Autorem ponownie był Ansu Fati, a piłkę wykładał mu Robert Lewandowski. Polak zaliczył wyjątkowo udany występ w niedzielnym meczu, choć dorobku bramkowego nie poprawił.
Szkoda, bo zwłaszcza dwie jego próby były wyjątkowej urody. Najpierw strzał z wolnego z 23 metrów, który poleciał w spojenie (67. minuta), a następnie strzał nożycami, po którym piłka skozłowała i przeleciała minimalnie nad poprzeczką.
Zanim jeszcze mogliśmy zachwycać się tym uderzeniem Polaka, w 70. minucie niepilnowany na granicy pola karnego Gavi dostał piłkę i idealnie wycelował, by podnieść wynik na 3:0.
Jak się okazało, więcej goli nie padło, choć Blaugrana strzelała jak natchniona, zbliżając się do 30 uderzeń. Majorka skończyła z jednym celnym strzałem, a tym samym Marc-Andre ter Stegen w sezonie 2022/23 wyrównał rekord wszech czasów z 26 czystymi kontami.