Uche miał powody do radości po swoim debiucie. "To wspaniały dzień, nigdy go nie zapomnę. Pierwszy mecz w La Liga i od razu gol. Po prostu niesamowite" - powiedział zawodnik, którego kariera przebiegała dość nietypowo. Przeszedł przez trudną szkołę niższych rozgrywek, zanim znalazł się w centrum uwagi. Grał w piątej, czwartej i trzeciej lidze hiszpańskiej.
Swoją podróż rozpoczął przed rokiem od transferu do czwartoligowego Moralo CP. "Jego agent skontaktował się z nami i pokazał nam filmy, na których gra u siebie w Nigerii", wspomina prezes klubu Horacio Gil.
"Bardzo szybko dostrzegliśmy jego potencjał. Pasował do naszego projektu, który miał być odskocznią dla młodych zagranicznych zawodników z dużym potencjałem. Wzięliśmy na siebie wszystkie obowiązki związane z transferem z Afryki" - dodał.
Uche początkowo występował w drużynie B. "Szybko zauważyliśmy, że jego budowa ciała jest ponadstandardowa dla tej kategorii. Osobiście byłem pod wrażeniem jego dyscypliny taktycznej w porównaniu do innych afrykańskich zawodników przybywających do Europy. Ponadto jest bardzo inteligentny, potrafi grać obiema nogami i jest silny. Po dwóch meczach w drużynie rezerw awansował do kadry A i pozostał w niej do końca sezonu" - powiedział Gil.
Następnie z jego klubem skontaktował się przedstawiciel trzeciej ligi, AD Ceuta. Transfer, który według hiszpańskich mediów kosztował zaledwie 800 euro, został sfinalizowany bez żadnych problemów. "Chcieliśmy, aby jako piłkarz poszedł do przodu. Uznaliśmy, że ten klub będzie najlepszy dla jego późniejszego przejścia do profesjonalnego futbolu" - wyjaśnił Gil, dodając tym samym, że wspomniana kwota transferu nie była prawdziwa. Nie chciał jednak być bardziej szczegółowy.
Gdy tylko Nigeryjczyk przybył do Ceuty, podpisał kontrakt z drużyną B. Wszystko to pomimo faktu, że ludzie wokół niego mówili mu, że długo w rezerwach nie zostanie. Trener José Romero awansował go do pierwszej drużyny już po jednej sesji treningowej...
Uche szybko przyciągnął uwagę klubów nie tylko z czołowej ligi hiszpańskiej, a z agentem zawodnika skontaktowały się także pierwszoligowe zespoły z Portugalii, Polski i Belgii. Zwycięzcą okazało się Getafe, które zgodziło się na transfer już w lutym, a sam zawodnik miał do nich trafić dopiero latem. "Był obserwowany przez trenera Bordalása, który ma dużą wiedzę na temat niższych lig", dodała hiszpańska dziennikarka Isa Pacheco z dziennika Relevo.
Pierwotnym planem Getafe było wysłanie zawodnika na wypożyczenie, ale szybko okazało się to niemożliwe. "Biorąc pod uwagę jego poziom i potrzeby klubu, widzieli w nim pomocnika, który mógłby być od razu wykorzystany. Jak dotąd jego integracja z drużyną przebiega doskonale. Uche z kolei wiedział, że Getafe jest dla niego najlepszym miejscem i że będzie miał trenera, który może przenieść go na wyższy poziom" - skomentował Pacheco.
W Getafe trenerzy mają wysokie, ale realistyczne oczekiwania wobec Nigeryjczyka. Wiedzą, że nie od razu stanie się gwiazdą zespołu, ponieważ pochodzi z półprofesjonalnej piłki nożnej. Ostrożność jest w porządku, Bordalás chce utrzymać utalentowanego gracza na ziemi.
"Jego pragnienie odniesienia sukcesu w Morale było przytłaczające, na każdym treningu zostawiał cząstkę siebie. To był klucz do sukcesu", mówi prezydent Moral. "Byłem dumny widząc go teraz. Przyjechał do mojego domu, był z moimi dziećmi i opiekowaliśmy się nim, jakby był częścią rodziny. Wiemy, że ma duży potencjał i że będzie się rozwijał, ponieważ jest bardzo pracowity i ma jasny cel" - zakończył Gil.