Zabawa Barcelony w meczu z Getafe. Strzelili cztery gole, a mogli dużo więcej
Festiwal niewykorzystanych szans i minimalne prowadzenie do przerwy
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Barcelony, ale Katalończycy zmarnowali kilka dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Jedyne trafienie miało miejsce w 20. minucie, kiedy Jules Kounde uruchomił Raphinhę, ten wygrał pojedynek biegowy z Djene, wyszedł sam na sam z Davidem Sorią i pokonał bramkarza gości.
Następnie świetną sytuację do strzelenia gola miał Ilkay Gundogan, ale zabrakło mu kilka centymetrów, żeby doskoczyć do dośrodkowania Raphinii, a gdyby trafił w piłkę, to zapewne byłby gol.
Joao Felix zmarnował sytuację sam na sam z Sorią w 36. minucie, a w tej samej akcji doszło do sporej kontrowersji, gdzie Gundogan został trafiony przez Omara Alderete, ale sędzia nie zdecydował się podyktować rzutu karnego, co wywołało spięcie i obaj zawodnicy otrzymali o żółtej kartce.
Raphinha mógł mieć jeszcze gola lub asystę w pierwszej połowie, ale w doliczonym czasie pierwszej połowy w sytuacji 2 na 1 za mocno podał do Joao Felixa. Gdyby to podanie było bardziej "wypieszczone", Barca mogłaby mieć gola do szatni.
Dominacja Barcelony w drugiej połowie
Druga połowa mogła zacząć się świetnie dla gości, bo mocny strzał z ponad 20 metrów oddał Luis Milla, ale jego uderzenie trafiło w słupek. Był to początek końca Getafe w tym starciu. Barcelona szybko ruszyła po drugie trafienie i dopięła swego w 53. minucie. Raphinha na prawej stronie niespodziewanie uruchomił Andreasa Christensena, ten idealnie zagrał do Joao Felixa, a Portugalczyk przy dobrym podaniu nie miał żadnych problemów, żeby umieścić piłkę w siatce Sorii.
Chwilę później do siatki trafił Robert Lewandowski, ale w momencie podania był na spalonym.
Duma Katalonii nie miała zamiaru się zatrzymywać i w 62. minucie było już 3:0. Djene złamał linię spalonego, a do piłki dopadł Raphinha, który minął Sorię, ale nie miał pozycji do strzału, więc wyłożył piłkę do Frenkiego de Jonga, a Holender oddał strzał do praktycznie pustej bramki.
Barcelona powinna ten mecz wygrać jeszcze wyżej, ale zmarnowała kilka dogodnych sytuacji. Swoje trafienie w doliczonym czasie dołożył jednak Fermin, który pojawił się na placu gry z ławki. De Jong świetnie między liniami uruchomił Vitora Roque. Brazylijczyk trafił prosto w Sorię, ale piłka spadła pod nogi Lopeza, a ten umieścił ją w siatce, przypieczętowując zwycięstwo 4:0.
Podopieczni Xaviego Hernandeza dzięki temu zwycięstwu awansowali na drugie miejsce w tabeli LaLiga, wyprzedzając o punkt Gironę, która zagra w poniedziałek z Rayo Vallecano. Blaugrana traci pięć "oczek" do liderującego Realu Madryt. Królewscy w niedzielę wieczorem podejmą Sevillę.