Znakomity Lukebakio poprowadził Sevillę do triumfu 5:1 nad Almerią
Sevilla była huraganem, a Almeria marionetką. Tak można podsumować pierwszą połowę spotkania obu drużyn na Estadio Ramon Sánchez Pizjuán. Wyglądało to jak pojedynek wagi ciężkiej z piórkową. Sewilczycy atakowali falami, a Almeria nie była w stanie powstrzymać ataków Sevilli. To był recital od początku do końca.
Pierwszy gol padł po tym, jak główka Loica Badé z rzutu rożnego przeleciała w poprzeczkę. Odbitą piłkę wyłapał czujny En Nesyri i otworzył wynik. Gdy Marokańczyk jest w pełni sił, bardzo trudno jest go powstrzymać.
Drugi gol był dziełem sztuki. Dodiego Lukebakio, belgijski napastnik kongijskiego pochodzenia, sprowadzony z Herthy Berlin, poszedł o krok dalej. Odebrał piłkę poza polem karnym, zaczął dryblować, zwodzić i zostawiać przeciwników w tyle, by po chwili uderzyć nie do zatrzymania obok Maximiano. Był to gol najwyższej klasy dla nowego napastnika Sevilli.
Almeria z trudem wychodziła z własnej połowy. Defensywa mogła tylko oglądać nadchodzące ciosy i nie stawiała żadnego oporu. Lewa noga Suso zakończyła wspaniałą pierwszą połowę. Zawodnik z Kadyksu oddał charakterystyczny strzał, który wbił się mocno do bramki Almerii. Kibice śpiewali i cieszyli się grą swojej drużyny po raz pierwszy w tym sezonie. Ich przeciwnicy pogrążali się coraz bardziej.
Drużyna Vicente Moreno udała się do szatni rozsypana, a przerwa na niewiele się zdała. Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy Lamela wewnątrz pola karnego wykończył luźną piłkę. Ta odbiła się od Edgara i dała czwartą bramkę Sevilli. Nic nie szło po myśli Almerii, a Sevilli szło wszystko.
Ogromny Lukebakio zdobył piątą bramkę. Gol został uznany za nieprawidłowy z powodu wcześniejszego faulu Belga. Na Sánchez Pizjuán przecierali oczy. Ich drużyna była wichurą nie do zatrzymania. Od tego momentu, z trzema punktami w torbie, drużyna Mendilibara nieco zwolniła pedał gazu.
Almeria, gdy mecz był już prawie przegrany, szarpnęła w obronie honoru, aby przywrócić trochę godności swojemu fatalnemu wizerunkowi. Przypadkow atak na Ramazzaniego przez Navasa zaowocował rzutem karnym, którego na gola zamienił Luis Suárez.
Zawodnik gospodarzy, Kike Salas, który dopiero co wszedł na boisko, chciał dołączyć do zabawy, aby zakończyć zwycięstwo kolejnym wspaniałym golem. Efektowne uderzenie lewą nogą zwieńczyło mistrzowski występ Sevillian.