Aris pokonał Rangersów. Stępiński nie zagrał, solidny mecz Struskiego
Z tymczasowym trenerem Stevenem Davisem, który zastąpił zwolnionego Michaela Beale'a, fani Rangersów trzymali kciuki, że ich burzliwa passa dobiega końca. Ale gospodarze mieli inne plany. Bezpośredni i groźny od pierwszego gwizdka Aris wyszedł na prowadzenie po niespełna 10 minutach swojego pierwszego w historii meczu u siebie w grupie Ligi Europy, a Alex Moucketou-Moussounda podniósł się z murawy i celnie główkował w długi róg bramki.
Posmakowawszy szkockiej krwi, aktualni mistrzowie Cypru powinni byli wyjść na dwubramkowe prowadzenie chwilę później, gdy Leo Bengtsson z bliskiej odległości uderzył nad poprzeczką. Dopiero na półmetku pierwszej połowy Rangers pokazali pierwsze przebłyski życia, a udany strzał Cyriela Dessersa został nieuznany z powodu stykowego spalonego.
I choć będący w formie Abdallah Sima oglądał, jak jego potężny strzał głową został zatrzymany przez Vaná, to ostatni kwadrans mógł wlać wiarę w serca kibiców z Glasgow. Uczucia te zostały rozwiane niecały kwadrans po wznowieniu gry, gdy proste, niskie dośrodkowanie wystarczyło, by minąć obronę Rangersów i pozwolić Shavy'emu Babicce na podwyższenie wyniku.
Po golach strzelonych Realowi Betis w meczu otwierającym fazę grupową i Aberdeen w sobotę, Abdallah Sima powinien był stanowić zagrożenie dla przyjezdnych. I tak też się stało! Po po głębokim dośrodkowaniu 22-latek w końcu trafił do siatki klasycznym uderzeniem głową, zmniejszając stratę bramkową, ale było to zbyt mało i zbyt późno dla przygnębionych Gers.
Wynik ten sprawia, że Grupa C Ligi Europy jest bardzo wyrównana, a wszystkie cztery drużyny mają po trzy punkty. Rangersi mają nadzieję, że kilka kluczowych gwiazd powróci do zdrowia na czas przed kolejnym europejskim zadaniem - wyjazdem do Sparty Praga za trzy tygodnie - podczas gdy Aris będzie gościł Betis. Klub z Sewilli w czwartek uporał się ze Spartą Praga, choć stracił gola jako pierwszy.