Juventus ratuje remis z Sevillą w ostatnich sekundach meczu, Roma pokonuje Bayer
Wygranie Ligi Europy to dla Juventusu ostatnia szansa, aby zakończyć ten sezon z jakimkolwiek trofeum. Puchar Włoch trafił bowiem do Interu, a rozgrywki Serie A wygrała drużyna SSC Napoli. Poza tym w klubie panuje dość ponura atmosfera, spowodowana aferą dotyczącą finansów i odsunięciem dotychczasowych władz. Co prawda ostatnio sąd sportowy przywrócił Starej Damie zabrane wcześniej 15 punktów, ale włoskie media donoszą, że prawdopodobnie zostaną one odjęte z powrotem.
W tej sytuacji sukces w europejskich rozgrywkach może nieco poprawić nastroje kibiców, a przy tym pomóc zatrzymać w klubie niektórych piłkarzy i oczywiście przyciągnąć nowych zawodników, który stanowiliby wzmocnienie drużyny.
Dlatego w deszczowym tego wieczoru Turynie początkowo to gospodarze byli stroną przeważającą. Podopieczni Massimiliano Allegriego od pierwszego gwizdka starali się narzucić swój styl gry i jak najszybciej przedostawać się pod pole karne rywali.
W otwierającym kwadransie kończyło się to zwykle jedynie na większym posiadaniu piłki, gdyż defensywa Sevilli zachowywała czujność i umiejętnie powstrzymywała ataki niezwykle aktywnych Angela Di Marii czy Dusana Vlahovicia. W 17. minucie spotkania Serbowi w końcu udało się urwać obrońcom i dzięki doskonałemu podaniu od Aleksa Sandro stanąć oko w oko z Bono, jednak jego strzał poleciał nad poprzeczką.
Goście nie zamierzali jedynie przyglądać się biernie poczynaniom Bianconerich, ale zwyczajnie czekali na swój moment. A kiedy już ruszyli odważniej do ataku, efekty nadeszły całkiem szybko.
W 25. minucie doskonałą sytuację zmarnował Lucas Ocampos, który z bliskiej odległości posłał piłkę tuż obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego. Jednak już w kolejnej akcji Argentyńczyk świetnie wypatrzył Youssefa En Nesyriego, a ten precyzyjnym strzałem w lewy dolny róg pokonał golkipera reprezentacji Polski.
Jeszcze przed przerwą Szczęsny popisał się świetną paradą po mocnym strzale z dystansu Ivana Rakiticia. Jego koledzy z ataku nie potrafili jednak zagrozić bramce przeciwników.
Kibice klubu z Andaluzji z pewnością byli zadowoleni z wyniku pierwszej połowy spotkania, jednak zła wiadomość dla nich była taka, że Ocampos musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu urazu. Na placu gry zastąpił go Gonzalo Montiel.
Upór, który się opłacił
Trener Allegri nie zamierzał tracić ani chwili i od początku drugiej odsłony spotkania zdecydował się na dwie ofensywne zmiany. W miejsce Fabio Mirettiego i Filipa Kostica zameldowali się Federico Chiesa oraz Samuel Iling Junior.
Początkowo niewiele jednak z tego wynikało. Juventus wciąż nieznacznie przeważał w posiadaniu piłki, ale piłkarze nie mieli pomysłu na przedarcie się przez zasieki rywali. W dodatku w 61. minucie z powodu urazu z murawy zszedł Leonardo Bonucci, ostoja defensywy gospodarzy, który został zastąpiony przez Federico Gattiego. Szkoleniowiec w tym samym momencie wprowadził również Arkadiusza Milika, a opuszczający boisko Vlahovic był wyraźnie zdenerwowany.
Mimo olbrzymiej determinacji gospodarzy tempo spotkania i atrakcyjność widowiska nie wzrosły. Co więcej, gra stała się szarpana, gdyż w poczynania zawodników obu drużyn wkradało się spor agresji. Sędzia Daniel Siebert często sięgał po gwizdek, a żółte kartki zobaczyli m.in. Ivan Rakitic, Manuel Locatelli, Bryan Gil, Federico Chiesa czy Loic Bade.
W 86. minucie po starciu właśnie z francuskim obrońcą w polu karnym przeciwnika upadł jego rodak, Adrien Rabiot. Pomocnik długo nie podnosił się z murawy, ale po udzieleniu pomocy przez medyków zdecydował się kontynuować grę. Arbiter nie podyktował jednak rzutu karnego, co wywołało sporo emocji w obozie przeciwnika i wśród miejscowych fanów.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się wygraną Sevilli, piłkarze Bianoncerich wykonywali jeszcze jeden, ostatni rzut rożny. Dośrodkowanie trafiło na głowę Paula Pogby, który zamiast strzelać, przedłużył podanie, a futbolówkę do bramki z najbliższej odległości wbił Gatti.
Trybuny oszalały z radości, a zawodnicy z Hiszpanii byli wściekli, że zwycięstwo wymknęło im się w ostatnich sekundach meczu. Sędzia chwilę później zakończył bowiem spotkanie, a ta bramka może mieć oczywiście ogromne znacznie w kwestii awansu do wielkiego finału Ligi Europy w Budapeszcie.
Młody Bove bohaterem Romy
W drugim meczu półfinałowym Ligi Europy AS Roma podejmowała w Rzymie drużynę Bayeru Leverkusen. Spotkanie obfitowało w wiele sytuacji dla obu stron, ale piłka do siatki trafiła tylko raz.
W 63. minucie meczu na indywidualny rajd zdecydował się Edoardo Bove, ale tuż przed bramką oddał piłkę Tammy'emu Abrahamowi. Rui Patricio odbił mocne uderzenie Anglika, jednak przy dobitce znajdującego się wciąż w pobliżu 20-letniego pomocnika był już szans.
Dzięki tej bramce zawodnicy Jose Mourinho są w lepszej sytuacji przed spotkaniem rewanżowym, które odbędzie się 18 maja.