Piasecki: Mecz w Lizbonie pokazał, że mamy charakter i siłę
"Pomimo niesprzyjającej sytuacji, jaką było podyktowanie rzutu karnego przeciwko naszej ekipie i usunięcie z boiska naszego obrońcy już w 12. minucie, pokazaliśmy, że potrafimy się podnieść i walczyć jak równy z równym z faworyzowaną ekipą gospodarzy" - nawiązał Piasecki do porażki 1:2.
Zawodnik mistrza Polski skrytykował decyzję albańskiego sędziego Enei Jorgjiego z 12. minuty, która doprowadziła do osłabienia gości i zachwiania sił pomiędzy zespołami.
"Arbiter w jednej chwili po prostu zabił mecz, ukarał nas podwójnie odbierając szanse na wygraną. Walczyliśmy jednak do końca. Wciąż liczymy, że na wyjeździe uda nam się wygrać ze Sturmem i zapunktujemy z pewną już awansu Atalantą" - dodał napastnik.
Piasecki odnotował, że mecze takie, jak czwartkowy w Lizbonie, scalają zespół Rakowa, bo tak często bywa, gdy trzeba się mierzyć z przeciwnościami. Podkreślił też, że mimo niepowodzenia w LE drużyna z Częstochowy jest dobrze przygotowana do sezonu, a piłkarzom nie przeszkadzają częste mecze.
"Po ostatnim ligowym pojedynku z Zagłębiem Lubin, wygranym 5:0, lecieliśmy do Portugalii z dużymi nadziejami. Atmosfera w szatni jest dobra. Mamy świadomość, że pomimo dużego wysiłku, jakim jest rywalizacja w ekstraklasie i Lidze Europy, gramy dobrą piłkę" - zapewnił Piasecki.
Jak zauważył, choć z zaledwie jednym punktem Raków zajmuje ostatnią pozycje w grupie D Ligi Europy, to jednak z meczu na mecz poprawia poziom w tej rywalizacji.
"Gramy praktycznie co cztery dni, a mimo tego utrzymujemy się w czołówce ekstraklasy. Nasza wydajność nie spada, co potwierdzają GPS-y umieszczone w koszulkach" - powiedział Piasecki.
Zaznaczył jednak, że gra Rakowa w spotkaniach LE na stadionie w Sosnowcu to w rzeczywistości występy "na wyjeździe".
"Atmosfera jest tam fantastyczna, kibice są świetni, ale niestety nie jest to nasz teren. Nie czujemy się tam tak, jak na naszym stadionie w Częstochowie i myślę, że nie wykorzystujemy atutu własnego boiska" - podsumował napastnik Rakowa.