Bolesny start Śląska w Rydze, porażka w pierwszym meczu kwalifikacyjnym do LKE
FC Riga była o włos od mistrzostwa Lotwy, Śląsk o jeszcze cieńszy włos od mistrzostwa Polski. I choć potencjały obu lig są nieporównywalne, to Riga ma do dyspozycji środki, o jakich prawie wszyscy łotewscy rywale mogą pomarzyć. To zespół znany z dobrej gry w ofensywie i solidnego poziomu technicznego, o czym – jak sam zapewniał – trener Jacek Magiera był w pełni świadomy.
Sprawdź szczegóły meczu Riga - Śląsk
Gospodarze na stadionie Skonto rozpoczęli bardzo dobrze, szukając piłek penetrujących formacje Śląska. Zuchwałość popłaciła w pierwszych sekundach 7. minuty, gdy nieporozumienie Żukowskiego i Leszczyńskiego pozwoliło Ousseynou Niangowi przejąć piłkę i delikatnie wepchnąć ją do bramki na wagę prowadzenia. Nie był to gol przypadkowy, po 13 minutach Riga mogła prowadzić już 2:0, tym razem decydująca była interwencja Leszczyńskiego przy strzale Reginaldo Ramiresa.
Wrocławianie długo nie mogli znaleźć recepty choćby na dłuższe utrzymanie się przy piłce – miejscowi doskonale radzili sobie na małej przestrzeni i nie wpuszczali rywali w swoją tercję. Dopiero w 24. minucie udało się wrocławianom wypracować rzut rożny i oddać strzał, tyle że Żukowski główkował nad bramką. Stopniowo WKS zyskiwał kolejne metry, lecz zamiast zagrożenia bramce Łotyszy, mógł nadziać się na niebezpieczną kontrę. Dopiero Pokorny – za cenę kartki – zatrzymał rywali.
Główka Żukowskiego okazała się ostatnią próbą Wojskowych do przerwy, w szatni było o czym rozmawiać. Trener Magiera zdjął odstających Jezierskiego i Szotę, wpuszczając młodych Rejczyka i Guercio, a drużynę wysyłając na boisko ze znacznie agresywniejszym nastawieniem. Szybko do strzału z dystansu doszedł Schwarz, Matrevics piłkę wybił wprost do Musiolika, który odegrał do wchodzącego Nahuela. Ten haniebnie przestrzelił.
WKS wyraźnie przejął inicjatywę, spychając ryżan coraz częściej do tercji defensywnej i znacznie szybciej ucinając próby ataków. Brakowało jednak kluczowego elementu, czyli bramki. U wejścia w ostatnie 20 minut Mateusz Żukowski szukał chytrego uderzenia z dystansu, z którym Matrevics miał spore problemy. Przy dość podobnym uderzeniu Orlando Galo Rafał Leszczyński interweniował już wzorowo. Jeszcze w doliczonym czasie wrocławianie walczyli o gola wyrównującego, ale tę misję trzeba będzie wykonać w rewanżu za tydzień. Najszybszą relację z meczu 1 sierpnia o 20:30 zapewni Flashscore.