Lech Poznań zwalnia trenera Johna van den Broma. Nowym szkoleniowcem Mariusz Rumak
John van den Brom w poprzednim sezonie wprowadził Niebiesko-Białych do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, w której drużyna zaprezentowała się świetnie i z drugiego miejsca awansowała do dalszych gier, pokonując m.in. efektownie hiszpański Villarreal CF 3:0. Lech osiągnął historyczne rezultaty - był pierwszym polskim klubem od ponad 30 lat, który wiosną wyeliminował rywala w Europie. Ostatecznie piłkarze z Bułgarskiej zameldowali się w ćwierćfinale LKE - na tym etapie pucharowym klub nie był nigdy wcześniej.
W lidze z kolei po efektownym finiszu poznaniacy znaleźli się na podium, zajęli trzecie miejsce. Jesienią natomiast zakwalifikowali się do ćwierćfinału Pucharu Polski. Nieudana była natomiast kampania pucharowa, bo odpadli w trzeciej rundzie kwalifikacji LKE ze słowackim Spartakiem Trnawa (2:1 i 1:3). Trener Van den Brom przez 18 miesięcy poprowadził Lecha w 81 meczach. Tym ostatnim był sobotni wyjazdowy z Radomiakiem Radom w PKO BP Ekstraklasie. W niedzielę rano szkoleniowiec pożegnał się z klubem.
"Podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Od dłuższego czasu analizowaliśmy sytuację i doszliśmy do wniosku, że to będzie w tym momencie najlepsze rozwiązanie. Trener Brom wykonał świetną pracę w poprzednim sezonie, kiedy osiągnęliśmy historyczny ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy. Kibice długo będą wspominać boje z Villarreal, Bodø/Glimt, Djurgårdens IF czy Fiorentiną" - opowiada dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa.
"Za to wszystko, za te emocje, jakie mogliśmy wspólnie z kibicami przeżyć, należą się wielkie ukłony dla naszego dotychczasowego szkoleniowca. Rozstajemy się w zgodzie, wyrażając podziękowanie za pracę, jaką tutaj wykonał John van den Brom. Ta zakończona właśnie jesień nie była tak udana, jak byśmy tego oczekiwali, nie tylko ze względu na przedwczesne odpadnięcie z europejskich pucharów, ale również sytuację w lidze, w której jesteśmy w czołówce, ale uciekło nam po drodze sporo punktów. Trenerowi Bromowi życzymy powodzenia w dalszej karierze trenerskiej" dodaje Rząsa.
Jednocześnie klub poinformował, że stanowisko pierwszego trenera od poniedziałku (18 grudnia) przejmuje Mariusz Rumak, dla którego jest to powrót na ławkę Kolejorza po nieco ponad 9 latach. Prowadził bowiem lechitów między lutym 2012 a sierpniem 2014. Wywalczył w tym czasie dwa razy wicemistrzostwo Polski.
Przez ostatnie dwa lata pracował w klubowej Akademii, gdzie był wicedyrektorem odpowiedzialnym za rozwój trenerów. Klub uznał, że tym momencie sezonu, przy tym układzie w tabeli najkorzystniejsze będzie zatrudnienie trenera, który doskonale zna klub, wszystkich zawodników i drużynę oraz te elementy w jej funkcjonowaniu, które wymagają szybkiej korekty.
"Potrzebujemy impulsu, który pozwoli wydobyć olbrzymi potencjał, jaki drzemie w piłkarzach, których mamy w kadrze pierwszej drużyny. Uznaliśmy, że to nie moment na rewolucję na ławce trenerskiej i wywracanie wszystkiego do góry nogami. Potrzebowaliśmy osoby, która doskonale zna realia klubu i ma przy tym odpowiednie doświadczenie szkoleniowe. Trener Rumak od dłuższego czasu był blisko zespołu, analizował na bieżąco grę drużyny, zna jej problemy. Ma wiedzę i narzędzia, żeby poprawić naszą postawę na boisku i na to liczymy" - podkreśla dyrektor Rząsa.
Trener Rumak związał się kontraktem do 30 czerwca 2024, czyli do końca sezonu. Lechici po spotkaniu z Radomiakiem udali się na urlopy świąteczno-noworoczne (do 8. stycznia), ale nowy szkoleniowiec od poniedziałku zabiera się do intensywnej pracy. Rozpocznie od spotkania ze sztabem szkoleniowym.
"Trener Rumak staje na jego czele, ale to nie koniec roszad. W sztabie nastąpią jeszcze zmiany, chcemy go wzmocnić. Zależy nam na maksymalnym wykorzystaniu zimowych przygotowań, żeby od pierwszego meczu walczyć w PKO BP Ekstraklasie, a także w Pucharze Polski, w którym jesteśmy już w ćwierćfinale" - podsumowuje dyrektor Rząsa.