Olympiakos wygrał z Fenerbahce, asysta Szymańskiego. Skóraś lepszy od Kędziory
Na trybunach Georgios Karaiskakis Stadium od pierwszych minut panowała gorąca atmosfera, która dość szybko przeniosła się na murawę. Początkowo nieznaczną przewagę wypracowali sobie goście z Turcji, ale to drużyna Jose Luisa Mendilibara otworzyła wynik spotkania. Już w 9. minucie po fatalnym błędzie Caglara Soyuncu piłkę przejął Konstantinos Fortounis, który precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Dominika Livakovicia.
W kolejnej fazie starcia chorwacki bramkarz w efektowny sposób zatrzymał potężne uderzenie głową David Carmo, ale w 32. minucie był już bez szans. Obrońcy zespołu Ismaila Kartala nie zdołali zatrzymać Stevana Joveticia, który wbiegł w pole karne i mocnym strzałem z kąta umieścił piłkę w siatce, w tym przypadku z pomocą samego golkipera.
Pech nie opuszczał ekipy Fenerbahce. Jeszcze w pierwszej połowie groźnie wyglądającego urazu nabawił się Jayden Oosterwolde. Holender przy wsparciu medyków opuścił murawę, a zastąpił go Ferdi Kadioglu. Tuż przed przerwą Rade Krunić mógł nieco poprawić humory tureckich fanów, ale wspaniałą interwencją po jego uderzeniu popisał się Konstantinos Tzolakis.
Defensywa gości nie wyciągnęła odpowiednich wniosków, gdyż chwilę po wznowieniu gry przy próbie rozegrania popełniała kolejne błędy. Najpierw drużynę znów uratował były bramkarz Dinama Zagrzeb, jednak w 57. minucie po stracie futbolówki przed Krunicia prowadzenie Olympiakosu podwyższył Chiquinho.
Kanarki nie ustawały w poszukiwaniu swoich szans. Trener posłał na boisko m.in. Freda i Ismaila Yukseka, a bliski zdobycia gola był Sebastian Szymański. Polak strzelał głową, ale piłka przeleciała tuż obok słupka bramki rywali. Po jednej z kolejnych akcji w końcu i do nich uśmiechnęło się szczęście. W polu karnym ręką zagrał obrońca, a podyktowaną jedenastkę na gola zamienił doświadczony Dusan Tadić.
Taki obrót spraw podziałał na gości mobilizująco. Już w 74. minucie Szymański popisał się sprytną asystą, po której drugiego gola dla Fenerbahce zdobył Irfan Can Kahveci. W ostatnich minutach pomocnik biało-czerwonych miał szansę na wyrównanie, ale jego główka znów okazała się niecelna. Porażka 2:3 sprawia, że drużyna ze Stambułu nie jest na straconej pozycji, a rewanż zapowiada się niezwykle interesująco.
Bez bramek w Czechach
Piłkarze Viktorii Pilzno bezbramkowo zremisowali u siebie z faworyzowaną Fiorentiną. Włoski finalista ostatniego sezonu rozgrywek miał znaczną przewagę na boisku, ale podobnie jak gospodarze stworzył tylko minimalną liczbę szans. Gospodarze nie przegrali w swoim 15. meczu sezonu Ligi Konferencji i zachowali realne szanse na awans przed wyjazdowym rewanżem we Florencji w przyszłym tygodniu.
Zaliczka Aston Villi, cały mecz Skórasia i Kędziory
Pojedynek zaczął przechylać się na korzyść Aston Villi w pierwszym kwadransie. Ollie Watkins zdobył swoją 25 bramkę dla klubu we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie, dorównując Dwightowi Yorke'owi z sezonu 1995/96. Jeszcze w pierwszej połowie John McGinn podwyższył prowadzenie na 2:0, zdobywając swoją trzecią bramkę w tegorocznych rozgrywkach LKE.
Lille w tym pojedynku zderzyło się z siłą drużyny z Premier League, gdyż w czterech meczach wyjazdowych rozgrywek do tego momentu strzelili gola tylko raz - w 81. minucie przeciwko Slovanowi Bratysława. Drużyna gości musi odrobić deficyt bramkowy w rewanżu, jeśli chce zagrać w swoim pierwszym europejskim półfinale w historii. Bafodé Diakité, który zdobył swoją pierwszą bramkę w rozgrywkach, w końcówce meczu zdobył ważną bramkę kontaktową.
W barwach francuskiej drużyny tym razem nie wyróżnił się napastnik Jonathan David, który w swoich ostatnich dziewięciu występach przyczynił się do zdobycia 11 bramek. Jego ostatnie pięć strzałów miało miejsce w drugiej połowie.
Zespół Club Brugge, który podobnie jak Viktoria Pilzno był jedną z ośmiu najlepszych drużyn w rozgrywkach od drugiej rundy wstępnej, przesądził o swoim triumfie już na początku meczu po golu Hugo Vetlesena. Norweg przybliżył tym samym swoją ekipę do pierwszego półfinału na europejskiej ziemi od 1992 roku. Całe spotkanie w gospodarzy rozegrał Michał Skóraś, a w drużynie PAOK-u Tomasz Kędziora.