Szok w grupie Legii. AZ Alkmaar upokorzony w Mostarze, a wygrywał już 3:0
Choć trudno to sobie wyobrazić, nawet objęcie prowadzenia 3:0 na wyjeździe w Mostarze nie uratowało AZ Alkmaar przed bolesną porażką. Zeszłoroczni półfinaliści rozgrywek przegrali 3:4 ze zdeterminowanymi gospodarzami, którzy wszystkie gole strzelili w drugiej połowie spotkania. Spora w tym wina golkipera Mathew Ryana, który okazał się słabym ogniwem drużyny.
Zaczęło się bardzo obiecująco dla Holendrów: po 10 minutach prowadzili po strzale Myrona van Brederode w kierunku dalszego słupka. Niedługo później było 2:0, gdy zawiodła obrona Zrinjskiego, a po wcześniejszej główce dobijał Sven Mijnans. Na siedem minut przed przerwą było już 3:0 po trafieniu Daniego De Wita.
Prowadzenie przyszło łatwo i nic nie zwiastowało katastrofy. Po powrocie do gry zawodnicy z Mostaru szybko zdołali jednak odrobić pierwszego gola. Zvonimir Kozulj z dużego dystansu wykonywał rzut wolny i zmieścił piłkę przy słupku, zawdzięczając jednak gola ślamazarnej reakcji Mathew Ryana.
Wciąż sytuacja nie wyglądała źle dla faworytów z Alkmaar, zwłaszcza gdy w słupek strzelił Grek Vangelis Pavlidis. Tyle że chwilę potem centrostrzał Josipa Corluki wylądował w bramce. Gdyby Ryan się spodziewał, mógłby piłkę wyciągnąć. Na 20 minut przed końcem petarda Aldina Hrvanovicia znalazła drogę do bramki i było 3:3.
Zawodnik już wtedy świętował zdjęciem koszulki, co obrazuje skalę radości z powrotu. A chwilę później było jeszcze lepiej. W 81. minucie Kozulj doskoczył do dobitki z bliska i wyprowadził Zrinjskiego na prowadzenie. Jeszcze w końcówce Pavlidis mógł wyrównać na 4:4, ale główkował niecelnie.