Van den Brom: nie zmienimy naszej filozofii gry
W stolicy Wielkopolski od kilku dni czuć już, że zbliża się wyjątkowe wydarzenie sportowe w historii miasta i klubu. Bilety na czwartkowe spotkanie z Fiorentiną rozeszły się w kilka godzin, prawdopodobnie, gdy Lech dysponował stadionem na 60 tysięcy miejsc, też wypełniłby się do ostatniego krzesełka. Na trybunach zasiądzie ok. 40 tysięcy fanów.
Szkoleniowiec "Kolejorza" nie ukrywa ekscytacji zbliżającym się spotkaniem.
"Czuć już tę atmosferę. Kiedy jechałem rano na trening, widziałem flagi wokół stadionu. Na zakupach, czy w restauracji każdy chce z tobą pogadać o tym meczu. To wszystko jest bardzo miłe, ale my też musimy wykonać swoją pracę" – mówił van den Brom na konferencji prasowej.
Holender zapewnił, że jego zespół nie zadowolił się samym awansem do ćwierćfinału Ligi Konferencji. On sam też ma apetyt na coś więcej, tym bardziej że w swoim trenerskim CV ma udział w Lidze Mistrzów z Anderlechtem Bruksela.
"Gdyby ktoś mi na początku sezonu powiedział, w którym miejscu teraz będziemy, szybko bym się po tym podpisał. Zasłużyliśmy na to, żeby tu być, a teraz czeka nas kolejne duże wyzwanie, bowiem Fiorentina to jeden z najlepszych zespołów w tej ósemce. Mają teraz bardzo dobry okres, grają naprawdę bardzo dobrze, z ostatnich 10 meczów wygrali niemal wszystkie. Wiele spotkań oglądaliśmy na żywo, mamy już za sobą sporo analiz wideo" – wyjaśnił szkoleniowiec.
Jak dodał, gra Fiorentiny przypomina mu trochę holenderski styl.
"Grają czwórką z tyłu, trójką pomocników, którzy mają więcej zadań ofensywnych i trójką z przodu. Na pewno musimy znaleźć sposób na defensywę Fiorentiny, która jest bardzo dobrze zorganizowana. Często grają wysokim pressingiem, na dużej intensywności. Mają też dużo jakości i umiejętności indywidualnych. My natomiast nie zamierzamy zbyt wiele zmieniać, nasza filozofia gry pozostaje taka sama, każdy wie, co ma robić. Po tylu meczach w pucharach jesteśmy też bardziej pewni siebie" – podkreślił.
Poznaniacy wystąpią bez Filipa Szymczaka, który prawdopodobnie nie wróci już w tym sezonie na boisko, mniej groźny uraz leczy Szwed Filip Dagerstal. Zabraknie też Radosława Murawskiego, który ostatnio otrzymuje sporo żółtych kartek i znów musi pauzować. W wyjściowym składzie zastąpi go Gruzin Nika Kwekweskiri, który bardzo spokojnie podchodzi do konfrontacji z Włochami.
"Gdy zostajesz piłkarzem, zawsze marzysz o tym, żeby wziąć udział w europejskich pucharach i to jeszcze w meczu w fazie finałowej. Teraz nie jest już to dla nas marzeniem, naszym celem jest to, żeby grać najdłużej w tych pucharach, jak długo się da. Nie stresuję się tym meczem, bo jestem chyba już za stary, żeby stresować się na boisku. Oczywiście, jest duża ekscytacja, bo to dla jest okazja, żeby się pokazać, przetestować swoje umiejętności. Mogę sprawdzić też, w którym miejscu jestem jako piłkarz" – mówił pomocnik Lecha.
Van den Brom pytany o to, którego piłkarza Fiorentiny chętnie widziałby w swoim składzie, odparł, że kadra, którą dysponuje, zupełnie mu wystarcza.
"To zawsze jest trudne pytanie. Mógłbym powiedzieć, że wziąłbym Sofyana Amrabata, bo znałem go już wcześniej. Natomiast Nika mógłby się na mnie obrazić, bo on występuje na jego pozycji. Fiorentina ma wielu świetnych piłkarzy, natomiast ja od momentu przyjścia do Lecha zawsze mówiłem, że jestem usatysfakcjonowany z tej kadry, którą mam" – przyznał.
Van den Brom zdradził też, że rozmawiał z Mikaelem Ishakiem o rzutach karnych, których Szwed dwukrotnie nie wykorzystał w dwóch ostatnich meczach ligowych.
"On jest osobą, która najlepiej wie, że potrafi to robić lepiej. On jest naszym kapitanem i naszym najlepszym strzelcem i niezwykle ważnym piłkarzem drużyny. Niewykorzystane rzuty karne są częścią futbolu i często się tak dzieje. Najlepszą rzeczą będzie strzelenie bramki i nie będziemy musieli o tym więcej rozmawiać" - podsumował trener mistrza Polski.
Czwartkowy mecz Lecha z Fiorentiną rozpocznie się o godz. 21.00. Rewanż odbędzie się tydzień później we Florencji. Jeśli lechici wyeliminują Włochów, rywalem w następnej rundzie będzie zwycięzca pary FC Basel - Nice.