Legia rozbija Dinamo, dublety Guala i Luquinhasa. Wojskowi wciąż z czystym kontem w LK
Gospodarze spotkania rozgrywanego w Warszawie wyszli na murawę pewni siebie, a ich postawa szybko przyniosła pożądany efekt. Co prawda, najpierw Marc Gual zmarnował świetną okazję, kiedy jego słabe uderzenie trafiło w ręce Filipa Lapoukhova, a dobitka Luquinhasa okazała się z kolei niecelna, ale już po chwili brazylijski skrzydłowy otworzył wynik spotkania. W 10. minucie przejął podanie w pole karne i sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Wkrótce pewność siebie zamieniła się w nonszalancję, co omal nie skończyło się bramką dla gości, gdy po akcji Stevena Alfreda w porę zareagowali defensorzy. Gracze Dinama próbowali wykorzystać korzystny moment, często uciekając się do ostrej gry. Po jednym z pojedynków z Nigeryjczykiem mocno ucierpiał Rafał Augustyniak, który musiał na chwilę opuścić murawę z powodu krwawienia.
Napastnik rywali nadal stwarzał sporo zagrożenia. W 33. minucie oddał mocny i celny strzał, ale na szczęście Gabriel Kobylak zachował czujność. Przed przerwą piłkę nad poprzeczką posłał z kolei Dmitriy Podstrelov.
Tuż rozpoczęciu drugiej odsłony kolejną doskonałą szansę miał Gual, jednak tym razem strzał hiszpańskiego napastnika w ostatniej chwili zablokował Aleksei Gavrilovich. W końcu jednak szczęście znów uśmiechnęło się do graczy Legii i samego napastnika.
W 51. minucie ręką w polu karnym zagrał Selyava. Turecki sędzia Atilla Karaoğlan podszedł do monitora VAR, a następnie podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Gual, który z pewnością odetchnął z ulgą po wcześniejszych niewykorzystanych okazjach.
Komfortowy wynik sprawiał, że legionistom grało się o wiele swobodniej, wróciła również skuteczność. Chwilę później po koronkowej akcji i efektownym uderzeniu podcinką swojego drugiego gola zdobył Luquinhas, a zaraz po nim tego samego dokonał Gual.
Trener Goncalo Feio po upływie godziny gry zdecydował się na kilka zmian, myśląc już o wymagającym spotkaniu z Lechem Poznań. Z murawy zeszli m.in. Radovan Pankov czy Bartosz Kapustka, ale to nie wpłynęło na grę. Jego drużyna wciąż kontrolowała przebieg spotkania i utrzymała korzystny rezultat do samego końca. Po trzech kolejkach Legia ma komplet punktów i jako jedyna drużyna w Lidze Konferencji nie straciła jeszcze gola.