Mnóstwo nerwów, ale na końcu awans. Legia eliminuje Brondby i jest o krok od LK
Duńska drużyna przyjechała do Warszawy z planem jak najszybszego odrobienia strat z pierwszego spotkania. Już w piątej minucie Sebastian Sebulonsen oddał mocny strzał sprzed pola karnego, ale Kacper Tobiasz, choć z trudnościami, zdołał odbić piłkę zmierzającą w kierunku dolnego rogu bramki. Chwilę później jego umiejętności przetestował Yuito Suzuki, choć tym razem było to uderzenie w sam środek.
Podopieczni Jespera Sorensena wciąż atakowali, a zawodnicy Legii rzadko gościli pod polem karnym rywali. Akcje gospodarzy próbował napędzać przede wszystkim dynamiczny Paweł Wszołek, jednak często bywał osamotniony.
W 21. minucie znów zrobiło się niebezpiecznie po strzale Japończyka z Brondby. Tym razem Wojskowych uratowała ofiarna interwencja Sergio Barcii, a futbolówka o centymetry minęła lewy słupek. Napór rywali trwał, a po jednym z kolejnym niebezpiecznych dośrodkowań w ostatnim momencie zareagował Rafał Augustyniak. Polski golkiper nie miał ani chwili wytchnienia, dzięki niemu Legia nie przegrywała także po potężnym uderzeniu Mathiasa Kvistgaardena. W 37. minucie był już jednak bez szans...
W polu karnym Barcia złapał za koszulkę Sebulonsena, a sędzia Chrysovalantis Theouli po analizie VAR podyktował jedenastkę. Na gola zamienił ją kapitan przeciwników Daniel Wass.
Zawodnicy Goncalo Feio nie zwiesili jednak głów i szukali szans na wyrównanie. Ich ofensywne poczynania przyniosły efekt w 38. minucie, kiedy dośrodkowanie Rubena Vinagre wykorzystał Radovan Pankov, pokonując Patricka Pentza uderzeniem głową. Trzeba przyznać, że Serb zrobił to naprawdę w efektywny sposób, nie była to bowiem dogodna pozycja do strzału.
Taki wynik znów premiował gospodarzy do kolejnej rudny, dlatego w drugiej odsłonie rywalizacji odważniej atakowali goście. W 56. minucie wydawało się, że ponownie przewinienia w polu karnym dopuścił się Barcia, ale tym razem arbiter po odejściu od monitora nakazał kontynuowanie gry.
W dalszej fazie meczu wciąż dominowała ekipa z Kopenhagi, a obaj trenerzy zdecydowali się na kilka zmian. Na boisku pojawili się m.in. Marko Divković, Frederik Alves, a po drugiej stronie Migouel Alfarela oraz Blaż Kramer.
Duńczycy utrzymywali przewagę do ostatnich minut, ale mimo kilku okazji nie zdołali zdobyć bramki, która wyrównałaby stan dwumeczu. A remis 1:1 oznaczał, że to Legia awansowała do czwartej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji, w której zmierzy się ze zwycięzcą pary Drita - Auda.