Gospodarze meczu rozgrywanego we Wrocławiu niemal błyskawicznie odrobili straty z pierwszego spotkania na Łotwie. Już w piątej minucie w polu karnym faulowany był Piotr Samiec-Talar, a sędzia Genc Nuza od razu podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Matias Nahuel i pewnym strzałem zapewnił swojej drużynie prowadzenie.
Podopieczni trenera Jacka Magiery chcieli pójść za ciosem, jednak brakowało im pomysłu na ominięcie defensywy rywali. Zaangażowanie w ofensywie narażało ich także na groźne kontrataki, w których aktywnością wykazywał się przede wszystkim dynamiczny Ousseynou Niang. W 24. minucie Śląsk uratował Rafał Leszczyński, który w świetnym stylu obronił uderzenie Contrerasa z bliskiej odległości.
Wojskowi nie wyciągnęli jednak odpowiednich wniosków i wciąż pozwalali przeciwnikom na tworzenie dogodnych sytuacji. W 33. minucie po rzucie rożnym Hrvoje Babec, choć uderzeniem "na raty", doprowadził do wyrównania. Przed przerwą doskonałą okazję po błędzie obrońcy miał Samiec-Talar, ale trafił jedynie w boczną siatkę.
Na drugą odsłonę spotkania gracze Śląska wyszli bardziej zmotywowani, a już w 49. minucie Rihardsa Matrevicisa mocnym strzałem głową pokonał Simeon Petrov. W tej sytuacji asystował mu Matias Nahuel, ale to nie był koniec popisów Hiszpania. Już chwilę później były gracz m.in. FC Barcelony B zdecydował się na potężne uderzenie z dystansu, podwyższając prowadzenie na 3:1.
Po godzinie gry zadanie gospodarzy stało się jeszcze łatwiejsze. Wówczas Peter Pokorny został sfaulowany przez Briana Orosco, który pojawił się na murawie zaledwie kilka minut wcześniej. Atak był wyjątkowo niebezpieczny, dlatego arbiter ostatecznie pokazał Argentyńczykowi czerwoną kartkę.
W końcówce spotkania Śląsk kontrolował przebieg gry, choć rywale do końca szukali swoich szans. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że polska drużyna awansowała do kolejnego etapu kwalifikacji Ligi Konferencji, w którym zmierzy się ze szwajcarskim FC St. Gallen.
Koszmar Wisły Kraków w Wiedniu
W czwartkowy wieczór swoje rewanżowe spotkanie w kwalifikacjach do Ligi Europy rozgrywała także Wisła Kraków. Gracze zdobywcy Pucharu Polski nie będą jednak dobrze wspominać tego starcia, gdyż już w pierwszej połowie przegrywali aż 0:5, przy czym gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego. Klasycznego hat-tricka skompletował Guido Burgstaller. W drugiej części rywalizacji padły już tylko dwie bramki. Najpierw w 79. minucie gola dla austriackiej drużyny zdobył Christoph Lang, z kolei chwilę później rozmiary porażki na 1:6 zmniejszył Angel Rodado.
To jednak nie koniec przygody Białej Gwiazdy w europejskich pucharach. Teraz podopieczni Kazimierza Moskala zagrają w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji, w której zmierzą się ze Spartakiem Trnawa.