Bellingham ratuje Real Madryt przed debiutującym w Lidze Mistrzów Unionem Berlin
Po występach w dwóch innych europejskich rozgrywkach klubowych w kolejnych sezonach, Union zadebiutował na szczycie kontynentu, od razu grając z najbardziej utytułowanym klubem. Na początku spotkania Żelaźni mieli jeszcze kilka okazji, gdyż Kevin Behrens wyprzedził Antonio Rudigera i dopadł do dośrodkowania Sheraldo Beckera, ale jego strzał został zablokowany przez środkowego obrońcę. W odpowiedzi Real Madryt szybko zaoferował ostrzeżenie w postaci dwóch groźnych główek Joselu.
Po tej szybkiej akcji nastąpił okres spokoju przez resztę pierwszej połowy, w którym Los Blancos wygodnie poruszali się z piłką, nie naruszając w przekonujący sposób zorganizowanej struktury obronnej Ursa Fischera.
Sama defensywa była zaaranżowana przez doświadczonego weterana LM i klubowego debiutanta w Unionie, Leonardo Bonucciego. Intensywność wzrosła po wznowieniu gry, czego przykładem był Rodrygo, który strzelił prosto w Frederika Ronnowa z ostrego kąta, a chwilę później uderzył z woleja w słupek.
Frustracja Joselu przed bramką również trwała, a Ronnow sparował jego instynktowne uderzenie, z którym poradził sobie Bonucci. Następnie zbił główkę hiszpańskiego napastnika na słupek.
Die Eisernen mieli swoją własną okazję, którą zmarnował Becker, który przelobował Brendena Aaronsona, a Luka Modrić wkrótce zaserwował ambitne uderzenie na drugim końcu. Następnie Rodrygo nie był w stanie w przekonujący sposób przeciąć dośrodkowania Lucasa Vazqueza po tym, jak piłka nieznacznie minęła bramkę Bonucciego.
Wyglądało na to, że nie będzie to dzień Los Blancos, ale Bellingham był pod ręką, aby zdobyć swoją szóstą bramkę dla klubu i uratować zwycięstwo już w doliczonym czasie, gdy strzał Federico Valverde odbił się od poprzeczki.
Dzięki temu Real Madryt pozostaje perfekcyjny we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie, choć ich próba wygrania najważniejszych europejskich rozgrywek po raz 15. rozpoczęła się nieprzekonująco, pomimo hapy endu. Union tymczasem poniósł trzecią porażkę z rzędu we wszystkich rozgrywkach.
Galatasaray wraca do gry przeciwko 10-osobowej Kopenhadze
W innym wieczornym spotkaniu Ligi Mistrzów UEFA, Galatasaray zdobył dwa gole po 85. minucie, aby odwrócić sytuację i wywalczyć remis 2:2 z przyjezdną FC Kopenhaga. Mistrzowie Danii sprawili niespodziankę wychodząc na prowadzenie w 35. minucie i podnosząc je tuż przed godziną gry. Później, mimo straty Eliasa Jelerta, przyjezdni bronili się dzielnie. Nie udało się jednak sprawić sensacji, na Rams Park Galata uratowała punkt w końcówce.