Benfica atakowała, ale to Inter Mediolan wywozi 2:0 z Lizbony
Choć Benfica do pierwszego meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów podchodziła po gorzkiej przegranej z FC Porto w piątek, nastroje pozostawały dobre. Lizbończycy pozostają faworytem do mistrzostwa Portugalii, a niezłą, ofensywną grę widać było w pierwszych minutach.
Federico Dimarco omal nie podarował gospodarzom otwierającej bramki, kiedy po jego próbie oddalenia piłki do pozycji strzeleckiej doszedł Rafa Silva. Jednak Andre Onana zatrzymał silny strzał z kilku metrów. Inter do meczu podchodził po czterech meczach bez wygranej w Serie A, więc brak skupienia na starcie nie dziwi. Dimarco miał jednak niedługo okazję do rehabilitacji. Jego potężne uderzenie z dystansu przeszło jednak nad poprzeczką.
Im bliżej przerwy, tym wyraźniej rysowała się przewaga Interu, choć przyjezdni mieli niemały problem z jej wykorzystaniem. Nie chcąc dopuścić Włochów do głosu, miejscowi z szatni wrócili zmotywowani i odważni. Niestety dla nich, efekty były odwrotne od oczekiwanych. Alessandro Bastoni rozpoczął kontrę, w której perfekcyjnie znalazł Barellę, a ten głową pokonał Odysseasa Vlachodimosa.
Strzeliwszy dziewięć goli w dwóch ostatnich meczach Champions League, Benfica nie zamierzała tego tak zostawić. W zamieszaniu w polu karnym wcisnąć piłkę próbował Silva, ale ponownie atak zdusił Onana. Ataki nie przynosiły efektów, za to rywale mieli więcej szczęścia. Na niecałe 10 minut przed końcem meczu Joao Mario zagrał piłkę ręką w polu karnym, a okazję na gola zamienił Romelu Lukaku.
Zespół Rogera Schmidta nie dał już rady odmienić losów meczu, a ofensywny i atrakcyjny futbol przegrał z ostrożnym i mniej widowiskowym stylem Interu. Dla Benfiki to pierwszy od roku moment, gdy przegrywa dwa mecze z rzędu. Ekipa Simone Inzaghiego, krytykowana za niedobór goli w lidze, na chwilę uciszyła malkontentów i przybliża się do półfinału.