Buksa może zagrać w Lidze Mistrzów, drużyna Piotrowskiego rozgromiona
Jako pierwsi we wtorkowy wieczór awans do fazy barażowej Ligi Mistrzów zapewnili sobie – niestety – piłkarze norweskiego Bodo/Glimt, wygrywając aż 4:1 (5:1 w dwumeczu) z Jagiellonią Białystok. Jak zagrały inne drużyny walczące we wtorek?
APOEL – Slovan Bratysława (0:0)
Mistrzowie Słowacji mieli komfortową zaliczkę dwóch goli po wygranej na Tehelnym polu i gospodarze na upalnym Cyprze chcieli jak najszybciej odrobić straty. Nawet dominacja w posiadaniu i prawie 20 strzałów na bramkę nie przybliżyły ich jednak do szczęścia, a strata Radoslava Petrovicia po czerwonej kartce w 81. minucie ułatwiła mistrzom Słowacji dowiezienie wyniku.
Twente Enschede – RB Salzburg (3:3)
Holendrzy mieli do odrobienia stratę jednej bramki po meczu w Austrii (1:2), tymczasem rewanż zaczęli fatalnie – od straty jeszcze dwóch. W 17. minucie wynik otworzył Maurits Kjaergaard, a w 25. było już 2:0 po golu Dorgelesa Nene. Dopiero tuż przed przerwą 23-letni Mees Hilgers dał gospodarzom kontakt. Zamiast powrotu, znów zaczęły się ciężary. Niecałą minutę po powrocie z szatni Moussa Kounfolo Yeo dał Austriakom 3:1, a Kjaergaard mógł jeszcze podnieść wynik, gdyby nie zmarnował karnego. Gospodarze walczyli do końca i zdołali strzelić jeszcze dwa gole (Van Hoorenbeeck w 68. min, Steijn w 87.), ale to nie wystarczyło, RBS awansuje.
Fenerbahce – Lille OSC (1:1 p.d.)
Stambulskie Kanarki pod wodzą Jose Mourinho przegrały 1:2 przed tygodniem w Lille, dlatego na Sukru Saracoglu trzeba było wygrać, najlepiej więcej niż jedną bramką. Tyle że francuska drużyna nie zamierzała przestraszyć się trudnego terenu i utrzymywała przewagę optyczną, zresztą trudno o parametr z przewagą gospodarzy. Przez ponad 90 minut utrzymywał się remis 0:0, ale w doliczonym czasie piłkę posłaną przez Edina Dzeko do własnej bramki przypadkiem skierował Bafode Diakite. To wymusiło rozegranie dogrywki i chociaż Aissa Mendi osłabił Lille czerwoną kartką, to chwilę później goście otrzymali rzut karny. Jonathan David wykorzystał go, pieczętując awans Lille. Sebastian Szymański rozegrał pełne 120 minut.
Ferencvaros - Midtjylland (1:1)
Mistrzowie Danii wypracowali solidną zaliczkę na swoim boisku przed tygodniem, gdy Adam Buksa otworzył wynik spotkania. Tym razem Polak również był w podstawowym składzie, ale nie poprawił swojego dorobku w Budapeszcie i zszedł po 68 minutach. To miejscowi wyszli na prowadzenie po kwadransie za sprawą Ibrahima Cisse i do przerwy je utrzymali. Pięć minut po zmianie stron sytuację uspokoiło trafienie Olivera Sorensena, po którym Fradi znów mieli dwa gole straty, a nie zdobyli ani jednej bramki więcej.
PAOK – Malmo FF (3:4 p.d.)
Po remisie 2:2 w Szwecji grecki zespół mógł przygotowywać się do rewanżu w niezłych nastrojach, ale przebieg rewanżu okazał się niemożliwy do przewidzenia. Tylko w pierwszej połowie padło pięć bramek. Sebastian Nanasi zdobył gola dla Malmo w 10. minucie, na co gospodarze odpowiedzieli dwoma trafieniami Taisona i Koulierakisa. Nanasi wyrównał w 45. minucie, ale z końcem doliczonego czasu PAOK odzyskał prowadzenie, gdy trafił Andrija Żivković. Ten stan utrzymał się aż do 97. minuty, gdy nadzieje Szwedów przedłużył gol Nilsa Zetterstroma, wymuszając dogrywkę. W niej decydującą bramkę zaliczył Anders Christiansen, eliminując PAOK z gry o Ligę Mistrzów. Tomasz Kędziora rozegrał pełne 120 minut.
FCSB – Sparta Praga (2:3)
Obie drużyny są uważane za czołowe siły piłki w naszej części Europy i to zdawał się potwierdzać pierwszy mecz sprzed tygodnia, gdy na Letnej w Pradze skończyło się na 1:1. Rewanż rozpoczęła jednak piorunująco Sparta, której Veljko Birmancević dał dwa gole w mniej niż pół godziny. Trzeciego już w 37. minucie dołożył Lukas Haraslin i prowadzenie prażan było aż zbyt komfortowe. Na tyle, że w drugiej połowie piłkarze FCSB osiągnęli miażdżącą wręcz przewagę. W 60. minucie odrobili pierwszą bramkę (Darius Olaru), a w 85. minucie drugą (Malcom Edjouma). Na trzecią brakło czasu i to Sparta gra dalej.
Union Royale S-G – Slavia Praga (0:1)
Drugi z wielkich praskich klubów wypracował u siebie przewagę bramkową, wygrywając 3:1. Dlatego na stadionie Anderlechtu (z konieczności gra tam Union) to Slavia była faworytem do dalszej gry. Wystarczyło jej utrzymać bufor, co nie było szczególnie trudne – gospodarze w Belgii nie imponowali ofensywnie, a przyjezdni w destrukcji działali sprawnie. Dopiero po przerwie Union grał z większą pilnością, ale to się nie opłaciło – w 84. minucie Vaclav Jurecka dał zwycięstwo pewnym awansu Czechom.
Łudogorec Razgrad – Karabach Agdam (2:7)
Wygrana 2:1 w odległym Azerbejdżanie uczyniła z mistrzów Bułgarii faworyta w meczu rewanżowym i nawet szybko stracony gol tego nie zmienił. Gdy bowiem Juninho dał 1:0 gościom, Kwadwo Duah w kwadrans trafił dwukrotnie i Łudogorec prowadził w Razgradzie. Najpoważniejsze ciosy mistrzów Azerbejdżanu przyszły do szatni, gdy w doliczonym czasie Benzia i Patrick Andrade zdobyli gole na 3:2. Trener Georgi Dermendzhiev zareagował zdjęciem Jakuba Piotrowskiego po 45 minutach, ale sytuacja nie poprawiła się. Z przewagą jednej bramki przyjezdni dotarli do dogrywki, a tuż po jej rozpoczęciu Tural Bayramov uderzył na 4:2. Gospodarze znaleźli się na musiku, a w drugiej części dogrywki zostali rozbici sportowo i mentalnie, gdy kolejne gole dokładali Redon Xhixha, Andrade i Benzia.
Rangers – Dynamo Kijów (0:2)
Po remisie 1:1 w pierwszym meczu, na Ibrox wicemistrzów Ukrainy czekało bardzo trudne zadanie. W pierwszej połowie Dynamo było kompletnie bezradne ofensywnie, nie oddając strzału choćby w trybuny. Zadanie stało się jednak znacznie prostsze po przerwie, bowiem w ekipie gospodarzy drugą żółtą kartkę zobaczył Jefte, osłabiając The Gers. Mimo to długo nie udawało się otworzyć wyniku. Dopiero w 82. minucie szkocka tama pękła, gdy gola strzelił Ołeksandr Pichalonok, a moment później poprawił Nazar Wołoszyn i Dynamo utrzymało się w grze o wymarzoną LM!