Celtic kończy ponurą kampanię Ligi Mistrzów zwycięstwem nad Feyenoordem
Brak stawki nie zniechęcił Celticu, który w środowym meczu chciał przynajmniej zakończyć swoją horrendalną passę 12 pojedynków bez zwycięstwa u siebie w Lidze Mistrzów, a zespół Brendana Rodgersa od samego początku grał płynny futbol.
Fakt, że ostatnie zwycięstwo odnieśli tutaj przeciwko holenderskiemu Ajaxowi, dodał im pewności siebie, a rzesze fanów na Celtic Park poderwały się z miejsc, gdy Kyogo Furuhashi dobiegł do piłki Matta O'Rileya. Jednak jego strzał w sytuacji jeden na jednego obronił Justin Bijlow. Początkowa presja gospodarzy była jednak krótkotrwała i tylko ofsajd wskazany przez sędziego liniowego uniemożliwił Santiago Giménezowi otwarcie wyniku dla Feyenoordu.
Meksykanin jest w tym sezonie w oszałamiającej formie, a drużyna gospodarzy musiała podziękować Joe Hartowi za powstrzymanie go nie raz, ale dwa razy, zanim Szkoci sami wyszli na prowadzenie. Gol padł praktycznie znikąd, ponieważ przepychanka Ramiza Zerroukiego z Liamem Scalesem została uznana przez Benoît Bastiena za zbyt ostrą. W efekcie Luis Palma strzelił z rzutu karnego prosto w środek bramki.
Po tym golu nastąpiło przewidywalne odrodzenie gości, ale Celtic dotarł do przerwy z przewagą, mimo że Lutsharel Geertruida obił jeszcze wewnętrzną część słupka. Arne Slot chciał jednak, by jego drużyna odpowiedziała po przerwie i zachowała impet przed fazą pucharową Ligi Europy UEFA. Mieli szczęście, że nie przegrywali wyżej, gdy Bijlow genialnie obronił strzał Palmy z bliskiej odległości.
Następnie goście stworzyli sobie kilka szans, ale na wyrównanie musieli czekać do ostatnich 10 minut. Podanie Giméneza w poprzek boiska szczęśliwie odbiło się aż do niekrytego Yankuby Minteha, który uderzył z bliskiej odległości.
W tym sezonie Celtic miał w zwyczaju trwonić punkty pod koniec meczów LM, więc być może dobrze się stało, że obalili ten trend w ostatniej kolejce. O'Riley wywalczył przestrzeń do dośrodkowania, po którym rezerwowy Lagerbielke znalazł się przy dalszym słupku, by celnie główkować i dać kibicom gospodarzy tak długo wyczekiwane zwycięstwo u siebie w topowych rozgrywkach.
Czas szybko się skończył dla Feyenoordu, który pozostaje bez zwycięstwa na wyjeździe w LM od 2002 roku, ale i tak weźmie udział w fazie pucharowej Ligi Europy dzięki zajęciu trzeciego miejsca w grupie E.