Crvena zvezda bez szans w starciu z Barceloną. 99 goli Lewandowskiego w Lidze Mistrzów
Znajdująca się na fali ekipa Hansiego Flicka chciała zdobyć kolejne trzy punkty i utrzymać się górnej części tabeli. Dla gospodarzy po trzech porażkach była to z kolei szansa na pierwsze "oczka". Wydawało się, że zadanie będzie ułatwione już od 4. minuty, gdyż do bramki trafił Timi Elsnik. Jednak jak już mogliśmy przekonać się wielokrotnie w tym sezonie, przy bramce strzelonej Dumie Katalonii lepiej nie spieszyć się z celebracją. I tak również tym razem okazało się, że pułapka ofsajdowa gości była skuteczna.
Co więcej, minęło niecałe dziesięć minut, a piłkę z siatki musiał wyciągać Marko Ilic. Z rzutu wolnego dokładne dośrodkowanie posłał Raphinha, a w szesnastce najlepiej odnalazł się Inigo Martinez, który uderzeniem głową zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Chwilę później sam asystent mógł zdobyć bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego, ale mocno podkręcona piłka trafiła w słupek!
Podopieczni Vladana Milojevicia wyciągnęli jednak lekcję z poprzedniej sytuacji i w 27. minucie zadbali o właściwą precyzję zagrań. Po koronkowo rozegranej akcji piłkę przejął Silas i efektownym lobem pokonał Inakiego Penę.
Radość gospodarzy nie trwała zbyt długo. Tuż przed przerwą na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Raphinha. Futbolówka minęła obrońców i odbiła się od słupka, ale trafiła pod nogi Roberta Lewandowskiego, który zdobył swojego 98. gola w Lidze Mistrzów.
Chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie obaj zawodnicy mogli powtórzyć swój wyczyn. Brazylijski skrzydłowy znów świetnie dograł w pola karne, Lewandowski przyjął futbolówkę, ale jego strzał przeleciał obok słupka. To tylko podrażniło ambicje Polaka, który już po chwili trafił do siatki...
W 53. minucie Jules Kounde dośrodkował w pole karne. Bramkarz gospodarzy był bliski zatrzymania futbolówki, ale ostatecznie popełnił błąd, z którego skorzystał Lewy. Minęły dwie minuty, a wynik wskazywał już 4:1. Tym razem z podania Kounde skorzystał sam Raphinha, który sprytnym uderzeniem przy słupku uzupełnił swoje dwie asysty o gola.
Napór Barcelony trwał. W 76. minucie kolejny błąd defensywy wykorzystał Fermin Lopez, który chwilę wcześniej zastąpił na placu gry Brazylijczyka. Trzecią asystę zanotował z kolei Kounde.
Wyraźnie słabsi, ale waleczni rywale zdołali jeszcze zredukować wynik na 2:5, kiedy fantastycznym uderzeniem w "okienko" bramkę zdobył Milson. Po chwili niemal po identycznym strzale, tyle że po drugiej stronie boiska, drugiego gola mógł mieć Lopez, ale futbolówka trafiła jedynie w poprzeczkę.
Ostatecznie rezultat nie uległ już zmianie, a Barcelona mogła cieszyć się z trzeciego zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów. Dzięki trzem punktom zajmuje szóste miejsce w tabeli. Sam Lewandowski musi z kolei poczekać na gola nr 100 w tych rozgrywkach, ale być może będzie miał okazję celebrować go przez własnymi kibicami. W następnej kolejce Duma Katalonii na stadionie Montjuïc podejmuje Brest. Zgodnie z zapowiedziami trenera Flicka całe spotkanie na ławce rezerowowch spędził z kolei Wojciech Szczęsny, który na debiut w drużynie może poczekać nawet do stycznia.