Finał Ligi Mistrzów? Nigdy nie marzyłem, że mi się to uda, przyznał Militão po kontuzji
Pięć lat po przybyciu z Porto za 50 milionów euro Militão był w swoich idealnych latach piłkarskich i powszechnie uważany za jednego z najlepszych obrońców na świecie, grając regularnie zarówno dla Realu, jak i reprezentacji Brazylii. Ale kiedy leżał w szpitalnym łóżku, przygotowując się do operacji zerwanego więzadła krzyżowego przedniego, mógł tylko pomarzyć o czasie krótszym niż szacowany czas potrzebny na powrót do zdrowia.
Oczekiwano, że będzie nieobecny przez około 10 miesięcy i idealnie powinien wrócić tuż przed szczytem sezonu klubowego i rozpoczęciem Copa América 2024. Jednak środkowy obrońca przekroczył oczekiwania i wyzdrowiał przed terminem, wznawiając pełne treningi siedem miesięcy po operacji i wrócił do pełnego treningu pod koniec marca.
Później powiedział, że "w najśmielszych snach" nie widziałby siebie w takiej sytuacji, w jakiej znajduje się teraz, gdy czeka go drugi finał Ligi Mistrzów. "Czuję się, jakbym oglądał film", powiedział, gdy Los Blancos przygotowują się do sobotniego meczu z Borussią Dortmund na Wembley.
"Kontuzja przyszła w momencie, gdy czułem się naprawdę dobrze, na poziomie fizycznym i psychicznym. Teraz wydaje się, że wszystko minęło tak szybko, prawda? Ale to był dla mnie bardzo trudny i bolesny okres" - powiedział Militão, kontynuując:
"Nagle jesteś zmuszony przestać robić wszystko, do czego byłeś przyzwyczajony w ramach swojej rutyny. Nie jesteś w stanie samodzielnie wykonywać prostych czynności w domu, musisz polegać na pomocy innych, aby wstać z łóżka, wziąć prysznic... To było upokarzające doświadczenie dla mnie jako sportowca".
Brazylijczyk powiedział, że samotność i izolacja były jego największymi wrogami w najciemniejszych chwilach na początku jego powrotu do zdrowia. Wtedy polegał na swojej rodzinie, która pomogła mu spojrzeć na sprawy z innej perspektywy. "Jeśli jesteś tam sam i jesteś w 100 procentach skupiony na kontuzji, czujesz, że w końcu trochę oszalejesz" - powiedział.
"Punktem wyjścia było docenienie dobrych rzeczy, które wyniosłem z tego okresu, takich jak spędzanie więcej czasu z rodziną. Około pięć miesięcy po operacji, kiedy żartowałem, że nie jestem już nawet piłkarzem, znów zacząłem mówić o piłce" - wspomina:
"Zacząłem żartować z moim fizjoterapeutą, że może mógłbym zagrać kilka meczów w dalszej części sezonu, może trzy... Myślałem tylko o wyzdrowieniu i upewnieniu się, że wszystko przebiegnie bez komplikacji...".
Powrót Brazylijczyka do zdrowia postawił menedżera Carlo Ancelottiego przed trudną decyzją. Włoch wystawiał w obronie Tchouaméniego i Nacho, wraz z Rüdigerem, po tym jak zarówno Militão, jak i Alaba doznali zerwania więzadeł krzyżowych przednich na początku sezonu.
Ponieważ Tchouaméni jest obecnie odsunięty od gry z powodu kontuzji nogi, Ancelotti musi zdecydować między Brazylijczykiem a 34-letnim Hiszpanem Nacho, który miał trudny sezon i zdobył miejsce w szerokim składzie Hiszpanii na EURO 2024.
Możliwość rozpoczęcia sobotniego finału nie martwi Militão, jest po prostu wdzięczny, że wrócił do rywalizacji i może pomóc swojej drużynie w zdobyciu rekordowego 15. tytułu Ligi Mistrzów. "Latem w życiu bym nie pomyślał, że dziewięć miesięcy później będę dostępny na kolejny finał Pucharu Europy. To po prostu szalone. Czuję się gotowy na 100 procent" - przyznał.