Frustracja mistrzów Włoch: Napoli nie wygrywa, teraz Rudi jest w niebezpieczeństwie
Frustracja. Nie ma chyba innego słowa, które lepiej opisywałoby uczucia panujące w tej chwili w siedzibie Napoli. Nie dziwne, ponieważ idealnie dostrojona maszynka zepsuła się w niewytłumaczalny sposób w ciągu zaledwie kilku tygodni.
Wydaje się niemożliwe, że drużyna, którą do tej pory oglądamy w sezonie 2023/24, jest niemal taka sama kadrowo. Brakuje tylko Kima i Lozano. I to jest ekipa, która zdobyła mistrzostwo w zeszłym sezonie, dominując od początku do końca i udowadniając, że jest wyraźnie lepsza od swoich rywali?
Właśnie z tego powodu niełatwo jest zinterpretować tweet zamieszczony przez Aurelio De Laurentiisa zaraz po remisie 0:0 na Stadio Dall'Ara: "Napoli znów zaczyna od Bolonii. Dobra robota!". Z pewnością przeciwko Rossoblu Azzurri zrobili krok naprzód. Jednak prawdą jest również to, że ironia jest jedną z broni dostępnych człowiekowi, aby przezwyciężyć stan frustracji.
I tak, zgodnie z komentarzami, które pojawiły się wraz z tweetem prezydenta, albo "Rudi Garcia dotarł do ostatniej stacji" (interpretacja ironiczna), albo DeLa "oszalał" (interpretacja desperacka). Dowiemy się tego w nadchodzących tygodniach.
Przed październikową przerwą Napoli czekają cztery kluczowe mecze - począwszy od jutrzejszego starcia z Udinese - aby po wymęczonym zwycięstwie w Bradze piąć się po szczeblach ligowej drabinki i kontynuować żeglugę w kierunku fazy pucharowej Ligi Mistrzów.
I jeśli dla losów drużyny kolejne mecze są kluczowe, to dla trenera mogą być kwestią być albo nie być. Bo jeśli Rudi Garcia wyjdzie z nich z połamanymi kośćmi, to praktycznie przesądzone jest, że po przerwie reprezentacyjnej Napoli wróci z nowym trenerem.
Takim, który chcąc narzucić swoją koncepcję nie musi kłócić się z dwoma zawodnikami, którym w zeszłym sezonie mistrzowie Włoch zawdzięczali tytuł. Przecież po tym, jak Chwicza Kwaracchelia stracił panowanie nad sobą, Rudi wziął pod włos również Victora Osimhena, który nie był zadowolony ze zmiany w Bolonii, a wynik wciąż był remisowy 0:0.
Ponowny rozruch gry będzie wymagał sporej dawki empatii. Cecha, której Garcia w swojej karierze z pewnością nie pokazał. A już najmniej w stosunku do najważniejszych zawodników swoich drużyn. Ostatnim, który poprosił o jego głowę, był Cristiano Ronaldo. I dostał ją.