Liga Mistrzów nie dla Rakowa. Remis z FC Kopenhagą w rewanżu
Początek meczu rozgrywanego na słynnym stadionie Parken przebiegał zgodnie z wszelkimi przewidywaniami. Najpierw odważnie do ataku ruszyli gospodarze, regularnie pojawiając się w okolicy pola karnego Rakowa Częstochowa. Defensywa gości była jednak dobrze zorganizowana, dlatego podopieczni Jacoba Neestrupa nie byli w stanie wykorzystać tej przewagi i stworzyć dogodnych sytuacji.
Zawodnicy Dawida Szwargi nie przestraszyli się ani ofensywnych poczynań FC Kopenhagi, ani głośnej atmosfery tworzonej przez komplet kibiców. Po upływie kilkunastu minut sami ruszyli pod bramkę strzeżoną przez Kamila Grabarę, ale im również brakowało dokładności.
Już w 12. minucie sędzia Istvan Kovacs ukarał Zorana Arsenicia żółtą kartką, co spowodowało, że defensor musiał grać z większą uwagą przez większość spotkania. Kilka chwil później mocny strzał sprzed pola karnego oddał Giannis Papanikolaou, jednak piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.
Przez pierwsze pół godziny meczu gra była wyrównana. Jednak w 34. minucie gospodarze przeprowadzili akcję, po której objęli prowadzenie. Piłka po zablokowanym podaniu w polu karnym trafiła pod nogi Denisa Vavro, który nie namyślając się ani chwili, oddał strzał z powietrza. Zaskoczony Vladan Kovacević, który spodziewał się dośrodkowania, był zbyt daleko od bramki i nie zdążył z interwencją.
Od tego momentu to zespół FCK dominował na boisku, a efektem tej przewagi była m.in. okazja Jordana Larssona. Jednak na szczęście dla polskiej drużyny syn legendarnego Henrika uderzył w poprzeczkę.
Emocje w końcówce
Na początku drugiej odsłony spotkania gospodarze przeprowadzili kontratak, po którym futbolówkę w polu karnym przejął Diogo Goncalves. Strzał Portugalczyka został zablokowany, z kolei dobitka Mohameda Elyounoussiego przeleciała nad bramką.
W kolejnym fragmencie spotkania znów z większą energią atakował Raków. W 67. minucie uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Vladyslav Kochergin, ale trafił jedynie w słupek. Kilkadziesiąt sekund później z bliskiej odległości głową strzelał Fabian Piasecki, jednak Kamil Grabara nie dał się pokonać.
W 84. minucie napastnika zmienił Łukasz Zwoliński. Chwilę później 30-letni zawodnik wykorzystał dobre podanie Frana Tudora, umieszczając piłkę w siatce.
Zespół Medalików wciąż potrzebował kolejnego trafienia, by doprowadzić do remisu w dwumeczu. Dlatego ruszył pod bramkę przeciwników, szukając kolejnych okazji.
Mimo wielkiego zaangażowania, walki oraz sześciu minut doliczonych przez arbitra zawodnikom z Częstochowy nie udało im się wykorzystać żadnej okazji i to FC Kopenhaga ostatecznie awansowała do Ligi Mistrzów. Drużyna Rakowa będzie jednak występować w Lidze Europy.