Manchester City zaczyna od zwycięstwa z Crveną Zvezdą, choć wynik do przerwy był sensacją
Mimo że gospodarze mieli spotkanie pod kontrolą wręcz w absurdalnym stopniu, to jedynym zawodnikiem, który trafił przed przerwą do siatki, był Osman Bukari. W samej końcówce pierwszej połowy dostał podanie na wolne pole, a Ruben Dias pomylił się, chcąc złapać go na spalonego. Napastnik z zimną krwią pokonał Edersona, lecz po chwili sędzia liniowy zasygnalizował wspomnianego spalonego. VAR cofnął jednak tę decyzję i Serbowie mogli się cieszyć.
Manchester City zaregował jednak w sposób podobny do ich ostatniego spotkania w Premier League. Wówczas Obywatele przegrywali z West Hamem, a stan meczu wyrównali w pierwszej akcji drugiej połowy. Tym razem było podobnie. Piłkę w okolicy szesnastego metra przytrzymał Erling Haaland i wypuścił idealnie w tempo Juliana Alvareza, który minął bramkarza i wpakował futbolówkę do pustej bramki.
Drugi gol dla gospodarzy również był dziełem Argentyńczyka, jednak tym razem przy dużo większej zasłudze bramkarza. Omri Glazer okrutnie pomylił się przy wybijaniu piłki lecącej w jego pole karne przy rzucie wolnym i wypiąstkował ją sobie... do własnej bramki. Crvena praktycznie nie istniała na boisku, więc był to cios, po którym bardzo ciężko było się gościom podnieść. Wynik ładnym technicznym strzałem ustalił Rodri.
W drugim spotkaniu grupy G RB Lipsk pokonał Young Boys 3:1.