Marcin Cebula z gorzkimi słowami po meczu z Kopenhagą. "U nas byłoby inaczej"
Raków Częstochowa mimo porażki w meczu z Kopenhagą zaprezentował się we wtorek w Sosnowcu z dobrej strony. Podopieczni Dawida Szwargi zdobyli nawet w tym spotkaniu bramkę, jednak ta ostatecznie nie została uznana z powodu pozycji spalonej Milana Rundicia.
"Szkoda tego spalonego, bo był niewielki, niezauważalny w normalnych okolicznościach. Łezka się w oku zakręciła przy hymnie Ligi Mistrzów. To jest swoiste spełnienie marzeń, choć o pełnej satysfakcji będziemy mogli mówić dopiero w przypadku wygranej w Kopenhadze i awansie do fazy grupowej" - podkreślił piłkarz Rakowa po końcowym gwizdku.
Cebula zwrócił jednak uwagę, że Raków nie czuł się dobrze na stadionie w Sosnowcu.
"Cóż, gramy na tym etapie dwa mecze na wyjeździe. Ale na razie już chyba nic z tym nie zrobimy" - dodał zrezygnowany piłkarz.