Minimalna zaliczka Realu po wizycie w Lipsku, Brahim Diaz zachwyca
Real Madryt był przed przyjazdem do Saksonii pozbawiony kilku kontuzjowanych piłkarzy. I choć madrytczycy pozostawali faworytami, to napotkali na poprzeczkę zawieszoną znacznie wyżej niż w ostatnich meczach Czerwonych Byków.
Prześledź statystyki i przebieg meczu RB Lipsk - Real Madryt
Już w 2. minucie Los Blancos oglądali, jak Chorwat Benjamin Sesko strzelił gola dla gospodarzy. Strata okazała się jednak tylko ostrzeżeniem, ponieważ zarówno sędzia, jak i VAR zauważyli spalonego. Sesko i Hiszpan Dani Olmo kilkakrotnie testowali ukraińskiego bramkarza Andrija Łunina, ale był on bardzo silną ostatnią linią obrony 14-krotnego zwycięzcy najlepszych klubowych rozgrywek w Europie.
Na drugim końcu Brahim Díaz otrzymał szansę pod nieobecność m.in. kontuzjowanego Jude'a Bellinghama i odwdzięczył się po 48 minutach, stając twardo przeciw obrońcom Lipska, pokonując ich kolejno i posyłając piłkę idealnie do bramki. Jakby to robił od niechcenia...
Później Brazylijczyk Vinicius Junior był bliski podwyższenia na 2:0, ale słupek uratował gospodarzy, którzy ciężko pracowali na wyrównanie w końcowych fragmentach spotkania. Ostatecznie różnica przed rewanżem jest minimalna, jednak Byki sprawiłyby sensację, gdyby udało im się odwrócić losy dwumeczu 6 marca.