Real Madryt wciąż niepokonany po zwycięstwie nad Napoli, uraz Zielińskiego
Porażka Napoli zatrzymała ich na drugim miejscu, ale Włosi nie mogą być pewni awansu. Dopiero w bezpośrednim pojedynku z trzecią Bragą rozstrzygną się ich losy w Lidze Mistrzów. Rekordowi 14-krotni mistrzowie Europy z Madrytu zapewnili sobie pierwsze miejsce dzięki zwycięstwu nad mistrzami Włoch.
Niespodziewanie, Giovanni Simeone dał Napoli prowadzenie już na początku spotkania, w 9.minucie, pomimo prób zatrzymania piłki przez Łunina w bramce. Ale wracający w doskonałej formie Rodrygo nie pozwolił przyjezdnym długo się nim cieszyć. Już w 11. minucie ponownie panowała równowaga pokazująca potencjał Królewskich.
Po kolejnych 11 minutach to kibice Realu byli zachwyceni, gdy Jude Bellingham doskonale wbiegł pod daleką piłkę posłaną przez Alabę i nie dał najmniejszych szans na obronę swojej główki. Bellingham ma teraz cztery gole w Lidze Mistrzów w czterech meczach Los Blancos, a łącznie 15 w 16 występach w tym sezonie, co czyni go zdecydowanie czołowym strzelcem klubu.
Diaz był bliski dołożenia trzeciej bramki dla Madrytu przed przerwą, ale strzelił niecelnie, podczas gdy mógł poszukać Bellinghama lub Rodrygo. Andre-Frank Zambo Anguissa wyrównał dla gości tuż po upływie połowy czasu. Co prawda miał sporo szczęścia w polu karnym, ale wszystko co mógł, zrobił perfekcyjnie!
Remis utrzymywał sie bardzo długo, lecz w 84. minucie nie do zatrzymania okazał się 19-letni zawodnik Realu, Nico Paz. Uderzył z ponad 20 metrów pod bliższy słupek, a piłka weszła do bramki po rękach Mereta. Z kolei w doliczonym czasie gry Joselu zapewnił zwycięstwo.
"Jestem bardzo szczęśliwy, to marzenie" - powiedział Paz w rozmowie z Movistar po tym, jak pomógł Królewskim zapewnić sobie piąte z rzędu zwycięstwo w grupie. "(Moi koledzy z drużyny) byli może nawet bardziej szczęśliwi ode mnie" - zażartował młody Argentyńczyk.
Atrakcji w meczu było więcej, choćby nieuznany gol Osimhena ze spalonego w 68. minucie. Dla polskich kibiców najważniejsze może być jednak to, co stało się z Piotrem Zielińskim chwilę przed strzałem Nigeryjczyka. Polak musiał zejść z boiska z kontuzją po zaledwie 20 minutach drugiej połowy.