Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Real prowadzony przez ojca i syna po kolejny sukces. Czy Davide Ancelotti celuje w awans?

Davide i Carlo Ancelotti na ławce Realu Madryt.
Davide i Carlo Ancelotti na ławce Realu Madryt.DPPI via AFP
Od jakiegoś czasu zrzuca z siebie przydomek "chłopca tatusia". Davide Ancelotti (34), syn Carlo Ancelottiego (64), do tej pory z wdzięcznością odrzucił oferty, które pozwoliłyby mu rozpocząć karierę głównego trenera. Nawet zarząd Realu Madryt, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważny jest młody Włoch dla prowadzenia pierwszej drużyny, nie chce go stracić.

Kiedy Pep Guardiola ogłosił koniec pracy w Barcelonie, Sandro Rosell wyznaczył Tito Vilanovę na jego następcę. Ówczesny prezydent Blaugrany zaskoczył swoim odważnym posunięciem nawet samego Guardiolę. Dotychczasowy asystent miał zająć fotel słynnego trenera.

Przed zaangażowaniem u boku Guardioli, Tito był jednym z najlepszych trenerów renomowanej akademii Barcelony, dzięki świetnym relacjom z ówczesnym młodzieńcem z Rosario, Lionelem Messim. Reszta to już historia. Marzenie Vilanovy spełniło się, został mianowany głównym trenerem swojego ukochanego klubu, gdzie udało mu się zdominować LaLiga z rekordowym dorobkiem 100 punktów.

O podobny awans stara się obecnie Davide Ancelotti, syn słynnego Carlo, który jest obecnie uważany za najsłynniejszego asystenta trenera na świecie.

"Mam tutaj kontrakt do 2026 roku, a moim celem jest zostanie tutaj pewnego dnia głównym trenerem" - odpowiedział Davide zapytany o to, czy rozważyłby oferty z innych europejskich klubów, które chciałyby mieć go na swojej ławce.

Ostatnim zainteresowanym młodym Włochem jest Reims, które nie poddało się po pierwszej odmowie i zamierza kontynuować wysiłki, dopóki nie osiągnie pożądanego rezultatu. "Kiedy zacznie trenować na własną rękę, myślę, że będzie mu to odpowiadać", powiedział "Don Carlo" o swoim potomku.

Nie tylko Carlo zdaje sobie sprawę z tego, jak ważny dla Realu jest jego syn. W rzeczywistości to Davide sporządził listę potencjalnych strzelców rzutów karnych w ostatnich minutach dogrywki przeciwko Manchesterowi City. "Kiedy zostało pięć minut do końca, zacząłem myśleć o możliwych wykonawcach rzutów karnych, a kiedy mecz się skończył, zapisałem je na kartce papieru i rozmawiałem o nich z moim ojcem" - wyjawił 34-letni Włoch.

A gdy kampania Realu Madryt w Lidze Mistrzów po raz kolejny była bardzo bliska końca, to Davide ponownie wpadł na pomysł wysłania Joselu do gry. Hiszpański napastnik zabłysnął w rewanżu przeciwko Bayernowi Monachium, strzelając dwa gole w 88. i 91. minucie, które uchroniły Los Blancos przed odpadnięciem. "Ostatecznie decyzję podjęliśmy wspólnie" - przyznał z uśmiechem po meczu doświadczony Carlo.

Davide jest już gotowy na nowe wyzwanie, ale Florentino Pérez nie chce pozwolić mu odejść przed wygaśnięciem kontraktu. Prezydent Realu Madryt bez wątpienia jest przekonany o jego znaczeniu. Piłkarze również są tego świadomi. "Jak ważny jest trener? Cóż, zarówno on, jak i jego współpracownicy mają ogromny udział w naszych sukcesach" - powiedział Dani Carvajal.

To, że jego zalety są niepodważalne, potwierdził Javi Martínez, który pracował pod jego wodzą w Bayernie Monachium w sezonie 2016/17. "Davide jest bardzo dobry i dodaje Carlo to, czego nie wie o nowoczesnym futbolu" , powiedział były hiszpański piłkarz.

W sobotę Davide zadebiutuje w finale Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund. I może po tym nie będzie już postrzegany jako "chłopiec tatusia".

Borussia Dortmund - Real Madryt (sobota, 21:00)

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen