Sparta wywozi cenną wygraną z gorącego Malmo, Liga Mistrzów o krok
Stolica Danii jest rzut beretem od Malmö. Wystarczy przekroczyć most Öresund, by znaleźć się w innym kraju. W meczu otwierającym play-offy Ligi Mistrzów mistrzowie Czech jakby przypomnieli sobie starcie sprzed roku z FC Kopenhaga. Wówczas dali precyzyjny występ w obronie i próbowali zagrozić z szybkich przejść. Wówczas, podobnie jak w środę, przetrwali także sporą presję ze strony duńskiej drużyny. Jednak w Szwecji drużyna Larsa Friisa zwieńczyła to dwoma bramkami, co nie udało się drużynie Briana Priske w zeszłym roku.
Sprawdź komplet statystyk meczu Malmo - Sparta
Gdyby na półmetku praski zespół prowadził dwiema lub trzema bramkami, nikt nie byłby zaskoczony. Trzykrotnie Sparta udawała się na obiecujący zryw, ale za każdym razem tuż przed finałem coś nie działało. Najpierw zawiódł Victor Olatunji, następnie Angelo Preciado, a za trzecim razem Lukas Haraslin.
Szybkie kontrataki wydawały się skuteczną bronią przeciwko otwartej obronie Malmö, choć prowadzenie przyszło zupełnie przypadkowo. Birmancević próbował zgrać mocno do środka, tymczasem piłka tak niefortunnie odbiła się od nóg Jensa Strygera Larsena, że wtoczyła się leniwie do bramki poza zasięgiem golkipera gospodarzy.
Zawodził Olatunji. Nigeryjczykowi nie szło jednak tak dobrze, jak na przykład przeciwko FCSB. Walczył ze stoperem Janssonem, ale hiszpański sędzia trzymał ich obu krótko i pozwolił na jakiekolwiek większe spięcia. Mógł podwyższyć wynik na 2:0, gdy Haraslín znalazł go podaniem w 55. minucie, ale napastnik Sparty wydawał się przestraszony w ciekawej okazji.
Po godzinie gry Olatunji ustąpił miejsca Janowi Kuchcie, który stał się bardziej zaangażowany w kombinacyjną grę. Bohaterem został jednak w końcówce Matej Rynes, który na minutę przed końcem meczu podwoił prowadzenie prażan, stawiając ich w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem.
Piekielna atmosfera
Plotki nie kłamały. Środowy mecz w Malmö rozgrywany był w piekielnej atmosferze. Do rozpoczęcia spotkania pozostawało około 30 minut, ale na trybunach panowała atmosfera, jakby właśnie rozpoczęła się 10. minuta meczu. Zagorzali fani Malmö w dużej mierze wypełnili swój sektor za bramką i śpiewali nieustannie. Przyjezdni z Pragi również nie mieli się czego wstydzić, wypełniając cały swój sektor. Kibice gospodarzy cichli jednak w dwóch momentach - za każdym razem, gdy Sparta zdobywała bramkę, co wykorzystywały przyśpiewki z sektora przyjezdnych.