Tchouameni, zapomniany przez Ancelottiego, może być kluczowy w Lidze Mistrzów
Real Madryt jest w decydującej fazie sezonu, a Carlo Ancelotti (63) coraz bardziej definiuje piłkarzy pierwszego wyboru. Tchouameni, z powodu kontuzji i spadku formy, stracił grunt pod nogami i w ostatnich miesiącach wypadł z tej grupy. To sprawiło, że przed ćwierćfinałem Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea, Włoch zdecydował się na wykorzystanie Toniego Kroosa (33) jako defensywnego pivota, a nie Francuza.
Sytuacja powtarza się już od kilku meczów. W starciu z Liverpoolem widzieliśmy, jak problemy fizyczne i decyzje techniczne sprawiły, że gracz z numerem "18" zagrał tylko śmiesznych 7 minut. Podobnie w półfinale Copa del Rey przeciwko Barcy, rozegrał zaledwie łącznie 21 minut w dwumeczu.
To szokujące, jak łatwo rezygnuje się z jego usług, gdy w grę wchodzi kwestia przyszłości tytułów. To niepełne wykorzystanie pomocnika może zadziałać na niekorzyść Madridistas, gdy zmierzą się z tak fizyczną drużyną, jak ta Franka Lamparda. Nie zapominajmy, że naprzeciwko nich staną tacy zawodnicy jak N'Golo Kante (32) czy mistrz świata Enzo Fernandez (22).
Tam Kroos mógłby ucierpieć w dziale fizycznym, co jest jedną z jego wielkich słabości. Dlatego Tchouameni musi być gotowy, aby wnieść odnowione siły w drugiej połowie. To będzie jego kolej, aby służyć jako katalizator, tak jak jego "brat" Camavinga (20), obecnie wśród nietykalnych ze względu na jego wszechstronność jako lewy obrońca, zrobił to w zeszłym sezonie, kiedy odegrał decydującą rolę w podniesieniu 14. trofeum.
Najwyższe kontynentalne rozgrywki klubowe wygrywa zwykle skład z bardzo dobrze zbudowanym środkiem pola. Jest on kluczem do znalezienia się w gronie faworytów i z tego powodu możemy być pewni, że Francuz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i zrobi swoje w starciu z The Blues.
Nadszedł czas w tym sezonie, aby były zawodnik AS Monaco podniósł się i poprawił swoje wyniki. Musi to zrobić z ławki, ale rezerwowi zawsze byli ważni w drużynach Carletto. Jeśli nie wierzy, może poprosić o radę Rodrygo (22), który dobrze wie, jak to jest błyszczeć w Lidze Mistrzów, nie występując od pierwszych minut.