Wzruszony Marcelo po triumfie w Copa Libertadores: Najważniejszy tytuł, Real to zrozumie
Był to pierwszy w historii triumf Fluminense w południowoamerykańskich rozgrywkach klubowych. Brazylijczycy zapewnili go sobie dopiero w finałowej dogrywce, pokonując argentyński Boc Juniors. Ci ostatni będą musieli poczekać na swój siódmy tytuł Copa Libertadores, który zrównałby ich z liderami Independiente na szczycie historycznej klasyfikacji.
W ciągu 16 sezonów spędzonych w Realu Madryt doświadczony obrońca nie tylko pięciokrotnie wygrał Ligę Mistrzów, ale także sześć tytułów LaLiga, pięć Superpucharów Hiszpanii, cztery Klubowe Mistrzostwa Świata, trzy Superpuchary Europy i dwa trofea Copa del Rey. Ogólnie rzecz biorąc, był po zwycięskiej stronie w 18 z 21 finałów na poziomie klubowym.
Marcelo, który rozpoczął sobotni finał w wyjściowym składzie i został zmieniony w 80. minucie, powrócił do swojego klubu z dzieciństwa po opuszczeniu hiszpańskiego giganta w lutym i po okresie spędzonym w greckim Olympiakosie.
"Real Madryt to zrozumie. To mój najważniejszy triumf na poziomie klubowym, ponieważ to klub, który mnie wychował" - powiedział Marcelo w wywiadzie dla ESPN, dodając:
"Zdobywam bardzo ważny tytuł z moim ulubionym klubem, tym, który dał mi wszystkie narzędzia do mojej kariery, z personelem, który widział, jak dorastam. Nie ma nic lepszego niż to. To bezcenne".
Zwycięstwo zarówno w Copa Libertadores, jak i Lidze Mistrzów oznacza, że Marcelo dołącza do grupy 15 zawodników, w tym Ronaldinho, Neymara i Juliana Álvareza, którzy podbili oba kontynentalne rozgrywki klubowe.
Świętowanie można było rozpocząć dzięki zwycięskiej bramce zdobytej przez Johna Kennedy'ego na Maracanie w 99. minucie. 21-latek wszedł na boisko 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry i w dziewiątej minucie dogrywki znakomitym strzałem z woleja spoza szesnastki zapewnił swojej drużynie triumf.
Jednocześnie zawodnik otrzymał drugą żółtą kartkę i przedwcześnie udał się do szatni za żywiołową celebrację gola, kiedy przebiegł długość boiska i przeskoczył nad bandą reklamową do kibiców. Po meczu nie był zbyt rozżalony.
"To był najważniejszy gol w mojej karierze. Potem poszedłem uściskać moją rodzinę na trybunach, za co sędzia mnie wyrzucił. Ale to nie ma znaczenia. Jesteśmy mistrzami" - cieszył się Kennedy.