Probierz: Szkoci są zdeterminowani, ale wierzę w nasz zespół. Zabawna sytuacja na koniec
Na jedną kolejkę przed zakończeniem rywalizacji w grupie 1 najwyższej dywizji (A) kadra Probierza zajmuje trzecie miejsce z dorobkiem 4 punktów. W meczu ze Szkocją w Warszawie gospodarze będą walczyć o uniknięcie bezpośredniej degradacji z najwyższej dywizji.
Do zaplanowanych na marzec 2025 ćwierćfinałów Ligi Narodów awansują po dwa najlepsze zespoły z każdej z czterech grup najwyższej dywizji. Trzecia drużyna zagra baraż o utrzymanie z jednym z wicemistrzów grup dywizji B, a ostatnia spadnie bezpośrednio na niższy szczebel.
"Nasze statystyki nie wyglądają dobrze, ale gramy z topowymi przeciwnikami. Wiemy, nad czym musimy pracować. Nie możemy 'wyłączać się' na tyle minut w trakcie gry. I musimy wykorzystywać swoje szanse, bo nie da się wygrać meczu, jeśli marnuje się tyle sytuacji, ile stworzyliśmy w pierwszej połowie w Porto" - powiedział Probierz podczas niedzielnej konferencji prasowej.
Biało-czerwonym do zajęcia trzeciego miejsca wystarczy w poniedziałek remis, natomiast podopieczni Steve’a Clarke’a muszą zwyciężyć.
"Szkoci są zdeterminowani. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale my - jako zespół - pokazaliśmy, że potrafimy grać. Ja wierzę w tę drużynę i że dalej możemy się rozwijać. Obyśmy 'nie wyłączyli się' w tym spotkaniu. Wierzę, że jutro będzie właśnie taki mecz" - dodał.
Zapytany o grę i mocne strony Szkotów, odparł:
"To bardzo dobry zespół jako kolektyw, co jest kluczową sprawą. Mają dwie, trzy indywidualności, na tym bazują. Ich mocną stroną są m.in. stałe fragmenty gry, ale my też potrafimy grać w piłkę. Pokazywaliśmy to w rywalizacji z wieloma zespołami i na pewno zagramy tak, żeby jutro zwyciężyć".
Po porażce w Portugalii i powrocie do Warszawy poinformowano, że zgrupowanie kadry z powodu kontuzji muszą opuścić Taras Romanczuk, Jan Bednarek i Bartosz Bereszyński. Wszyscy nabawili się kontuzji w spotkaniu w Porto.
"Jest mi przykro, że tak się zdarzyło i ci piłkarze muszą wracać do swoich klubów. To bolesne. Ale to są urazy mechaniczne, którym ciężko wcześniej zaradzić" - zaznaczył selekcjoner.
Jak przyznał, została jedna wątpliwość dotycząca kwestii zdrowotnych. Chodzi o Sebastiana Szymańskiego, który z powodu delikatnego urazu mięśnia nie mógł zagrać z Portugalią (choć był przewidziany w ogłoszonym przed meczem wyjściowym składzie).
"Nie wiemy jeszcze dokładnie, co będzie z Sebastianem. Dopiero po dzisiejszym treningu podejmiemy decyzję. Pozostali piłkarze są do naszej dyspozycji, również powołany dodatkowo Mateusz Wieteska" - odparł Probierz.
Selekcjoner zdaje sobie sprawę, że największą bolączką jego drużyny jest defensywa. W obecnej edycji LN reprezentacja Polski straciła już 14 bramek.
"Na pewno chcemy grać zdecydowanie lepiej. To, co możemy, robimy na treningach, jeżeli chodzi o rozwój bloku defensywnego. Rozmawiamy regularnie z zawodnikami. Po raz kolejny podkreślam, że nie jestem uparty na jeden system grania. Jestem po to, żeby dobrze dopasować do niego zawodników. Ale widzieliśmy, jak to się skończyło w Portugalii (gdy drużyna przeszła na grę czwórką obrońców - red.). Jako trenerzy ciągle mamy znaki zapytania i wciąż zastawiamy się, co zmienić i ulepszyć. Chcemy grać tak, żeby zwyciężać" - podkreślił Probierz.
Nie mogło oczywiście zabraknąć pytań o piątkowy mecz w Portugalii. Pierwsza połowa wyglądała jeszcze obiecująco, lecz po przerwie gra gości całkowicie się rozsypała. Podopieczni Roberto Martineza zdobyli pięć bramek, z czego dwie słynny Cristiano Ronaldo (m.in. po uderzeniu przewrotką).
"Już przed meczem naszą sytuację utrudnił fakt, że musieliśmy dokonać awaryjnej zmiany, bo Sebastianowi Szymańskiemu 'spiął się' lekko mięsień. I nie chcieliśmy ryzykować. Potem kontuzja Bartka Bereszyńskiego, która zmieniła nasze podejście, a następnie kontuzja Janka Bednarka (pierwszy został zmieniony w 32. minucie, a drugi w przerwie - red.)" - przyznał trener kadry.
"Pierwszą połowę zagraliśmy dobrze, ale wiedzieliśmy, jakie mamy straty. Zmieniliśmy ustawienie na 4-5-1, żeby przetrzymać ten okres 15-20 minut po przerwie, bo zdawaliśmy sobie sprawę, co nam grozi ze strony Rafaela Leao. Później znów zmieniliśmy ustawienie, tym razem na 4-4-2. Robiliśmy to również pod kątem meczu ze Szkocją, ponieważ nie mieliśmy już więcej obrońców i musieliśmy umiejętnie nimi zarządzać. Dlatego po meczu powołaliśmy dodatkowo Wieteskę" – dodał Probierz.
"Przebieg drugiej połowy był dla nas bolesny. To trudne, ale to jest również dla nas bardzo ważna informacja, w jaki sposób musimy dalej grać" - zaznaczył.
W trakcie niedzielnej konferencji prasowej widać było, że Probierz jest poruszony ostatnimi wydarzeniami w kadrze. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał team menedżera Łukasza Gawrjołka o wytłumaczenie sytuacji z brakiem Karola Świderskiego w protokole meczowym (przez co nie mógł wejść na boisko w drugiej połowie), Probierz szybko wtrącił, że "trzeba było pytać Łukasza, kiedy był tu na konferencji". Tymczasem Gawrjołek w tym czasie siedział... tuż obok selekcjonera.
"Nie zauważyłem, przepraszam. Myślałem, że wyszedł" - przyznał Probierz.
Selekcjoner już wcześniej bronił swojego współpracownika za błąd i w efekcie brak możliwości wpuszczenia Świderskiego na boisko.
"Jesteśmy jako drużyna na dobre i na złe. Nie ma teraz szukania winnych. Każdy ma prawo do błędu. Tak samo Łukasz Gawrjołek, który popełnił błąd. Tak w życiu bywa, trzeba to przyjąć. Jako drużyna jesteśmy zwarci i gotowi, żeby walczyć w poniedziałek ze Szkocją" - podkreślił Probierz.