Lens wraca na drugie miejsce po pokonaniu Olympique Marsylia, Frankowski z asystą
W tym meczu spotkały się dwie drużyny, które mają najlepsze rekordy domowe i wyjazdowe w lidze. To goście zaczęli lepiej, ponieważ zespół Igora Tudora został kontrowersyjnie pozbawiony gola po tym, jak Alexis Sanchez wykorzystał nieudolną obronę gospodarzy, przechwycił piłkę od Kevina Danso i posłał piłkę obok Brice'a Samby.
VAR skłonił sędziego Clementa Turpina do spojrzenia na boczny monitor, a odgwizdał faul Chilijczyka na obrońcy Lens.
Drużyna Francka Haise'a miała niewiele do zaoferowania w pierwszej fazie meczu, ale kapitan Seko Fofana prawie przełamał impas uderzeniem z dystansu, które odbiło się od słupka.
Atmosfera zaczęła być gorąca po starciu przy linii bocznej, gdy Facundo Medina kopnął stojącą piłkę w kierunku obrony Marsylii.
Argentyńczyk otrzymał żółtą kartkę za swoje zachowanie, natomiast członkowie sztabów obu klubów - czerwoną.
Podopieczni Tudora doznali kolejnego ciosu po nieuznanym golu, kiedy to Samuel Gigot został zmuszony do opuszczenia boiska z powodu kontuzji i zastąpił go Leonardo Balerdi, ale sytuacja Les Olympiens pogorszyła się jeszcze bardziej przed przerwą.
Fofana oddał rewelacyjny strzał z dystansu, który tym razem przeleciał obok Pau Lopeza, co było niemal kopią jego pierwszej próby.
Po drugiej stronie boiska Samba popisał się niesamowitą interwencją, która pozwoliła zachować prowadzenie Lens po uderzeniu Jordana Veretouta w zapierającej dech w piersiach pierwszej połowie.
Wydawało się jednak, że powrót do gry Marsylii wciąż jest możliwy. Zespół Tudora zgromadził bowiem 21 punktów w meczach, które przegrywał. Ich wyjazdowy rekord był nie tylko najlepszy we Francji, ale w pięciu najlepszych ligach Europy.
Do remisu mógł doprowadzić Balerdi po rzucie wolnym wykonanym przez Ruslana Malinovskyi'ego, ale jego uderzenie głową okazało się niecelne.
Z pewnością niewykorzystanej szansy żałował jeszcze bardziej, kiedy w 60. minucie Lois Openda po doskonałym dośrodkowaniu Przemysława Frankowskiego zdobył swoją 19. bramkę w Ligue 1 w tym sezonie.
Straty zredukował Dimitri Payet, wykazując się opanowaniem i umieszczając piłkę w bramce rywali z bliskiej odległości, ale to okazało się jedynie pocieszeniem dla przyjezdnych.
To był wspaniały wieczór dla podopiecznych Haise'a, którzy wiedzą, że zakończenie sezonu w pierwszej dwójce po raz pierwszy od sezonu 2001/02 jest w ich zasięgu.
Jeśli jednak Troyes sprawi niespodziankę i pokona w niedzielę Paris Saint-Germain, to Les Sang et Or mogą mieć szansę nawet na zdobycie tytułu.
Tymczasem ta porażka piłkarzy z Marsylii kończy ich dziewięciomeczową passę nieprzegranych meczów we wszystkich rozgrywkach, a nadzieje na zajęcie czołowego miejsca wydają się być iluzoryczne.