Lyon wywiózł komplet punktów z Tuluzy, gwiazdą meczu był rezerwowy Czerki
Na stadionie, na którym wygrali pięć z ostatnich sześciu występów, Lyon miał szansę już w czwartej minucie. Nemanja Matić wrzucił świetną piłkę po rzucie rożnym, ale na drodze do bramki zatrzymał ją doświadczony obrońca Nicolás Tagliafico.
Sprawdź komplet statystyk z meczu Toulouse-Lyon
Pech zdawał się nie opuszczać przyjezdnych, gdy w 33. minucie Corentin Tolisso trafił w poprzeczkę. Piłka odbiła się jednak prosto do Lacazette'a, a najlepszy strzelec zespołu przy poprawce nie popełnił błędu.
Les Violets czerpali jednak inspirację z poprzedniego meczu u siebie z Niceą, w którym również przegrywali jedną bramką. Następnie Thijs Dallinga wyrównał po podaniu od Warrena Kamanziego. Tuluza była szczęśliwa. W 58. minucie na trybunach zapanowała jeszcze większa radość.
Ernest Nuamah wdał się w zupełnie niepotrzebną szamotaninę we własnym polu karnym, a na utratę piłki zareagował pociągnięciem przeciwnika za koszulkę, co skutkowało rzutem karnym. Do jego wykonania podszedł Vincent Sierro i chirurgicznie precyzyjnym strzałem przy lewym słupku doprowadził do wyrównania.
Lyon długo nie mógł otrząsnąć się po tym podwójnym ciosie, aż w ostatnim kwadransie rezerwowy Cherki uwolnił się na flance i mocnym strzałem między nogami Guillaume Restesa zakończył niemal roczny okres oczekiwania na ligowego gola. Mecz pewnie skończyłby się remisem 2:2, gdyby nie Jake O’Brien i jego wyskok do piłki wrzucanej przez Cherkiego. Posłał piłkę poza zasięgiem bramkarza i przypieczętował zwycięstwo.