Saint-Étienne o krok od Ligue 1 po wygranej z Metz w pierwszym meczu barażowym
Trzecia drużyna Ligue 2 może pochodzić z niższego szczebla rozgrywek, ale jej forma zwykle jest bardziej godna pozazdroszczenia niż 16. drużyny Ligue 1, zwłaszcza gdy o losie Metz zadecydowała jedna bramka w 34. kolejce.
W czwartkowy wieczór Saint-Étienne po raz szósty w tym sezonie rozegrało mecz przy komplecie publiczności na Geoffroy-Guichard. Gospodarze wyraźnie przeważali i Metz będzie musiało odwrócić ten trend, zarówno pod względem bramek, jak i gry, jeśli chce pozostać w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Sprawdź szczegóły meczu Saint-Etienne - Metz
Traoré odpowiada Sissoko
Niesieni dopingiem swoich fanów Zieloni jako pierwsi stworzyli sobie okazję za sprawą Floriana Tardieu, którego potężny strzał prawą nogą wybronił na rzut rożny Alexandre Oukidja w 8. minucie. Matthieu Udol z Metz w rewanżu ściął z lewej strony i ustawił się prawą nogą, ale zobaczył, jak bramkarz Gautier Larsonneur ratuje sytuację.
Początek meczu był naznaczony dwoma różnymi stylami gry, z Saint-Étienne grającym w posiadaniu piłki i Metz polegającym na przejściach, aby szybko dostać się na połowę przeciwnika. Po tym, jak Irvin Cardona został złapany na nieprzepisowej pozycji przy odbiciu piłki po rzucie wolnym Oukidji i próbie strzału Aimena Moueffeka, to Metz było bliskie uciszenia Kotła. Po odzyskaniu piłki Georges Mikautadze zmierzył się z obrońcą Dylanem Batubinsiką w polu karnym, po czym oddał strzał lewą nogą, który trafił w prawy słupek.
Niepewny udziału przed meczem Mathieu Cafaro utrzymał swoje miejsce i okazał się decydujący. Po lewej stronie podał w pole karne do Ibrahima Sissoko, który opanował piłkę i zwiódł Ismaëla Traoré, po czym pokonał Oukidję strzałem lewą nogą nie do zatrzymania.
To była logiczna przewaga Saint-Étienne i, jak się okazało, Metz nie pokazało zbyt wiele, by mieć nadzieję na lepszy wynik. Zieloni wiedzą, że są słabi, jeśli chodzi o stałe fragmenty. To się potwierdziło: z rzutu rożnego wykonanego przez Lamine'a Camarę, Traoré wydawał się odkupić swoje winy, posyłając potężny strzał głową, który zaskoczył Larsonneura tuż przed zejściem do szatni.
Cardona ponownie decydujący
Podrażnienie było widać od startu drugiej połowy w Saint-Étienne. Cafaro z prawej strony pola karnego próbował szczęścia, ale nie trafił w bramkę w 51. minucie. Na drugim końcu Camara, dziwnie osamotniony na 20 metrze, miał czas komfortowo przymierzyć, ale również nie trafił w cel.
Metz cierpliwie czekało na błysk Mikautadze, który został zatrzymany przez Batubinsikę, podczas gdy gospodarze nadal byli groźniejszą drużyną. Po rzucie rożnym wykonanym przez Chambosta w 67. minucie Cardona uderzał na bliższym słupku, ale jego główka nie przyniosła efektu. Moment później Cafaro znalazł się w dobrej sytuacji, lecz i jego strzał lewą nogą wylądował w rękawicach Oukidji.
Metz miało swój wynik i mogło mieć nadzieję na więcej, ale Camara wolał grać sam i nie trafił, gdy Mikautadze, nieoznaczony, pojawił się na skraju boiska w 79. minucie. To był rodzaj akcji, której natychmiast się żałuje. Doskonałe podanie z powietrza Cafaro znalazło Cardonę w środku, który był szybszy niż Udol i Oukidja. Napastnikowi wystarczyło tylko odbić piłkę głową, by dać Zielonym prowadzenie w 81. minucie.
Podobnie jak w półfinałowym barażu przeciwko Rodez, Cardona miał dobry moment i po raz kolejny zrobił dużą różnicę w losach Saint-Étienne w tym sezonie.
Po pierwszym meczu finałowym Saint-Étienne znajduje się w idealnej sytuacji, podczas gdy Metz, które nie czuje się zbyt komfortowo u siebie, będzie musiało odrobić co najmniej bramkę straty na Stade Saint-Symphorien, aby się uratować. W niedzielny wieczór będzie to jednak wymagało znacznie więcej niż pokazali w czwartek.