Błyskawiczne gole Polaków w Prisztinie, reprezentacja U21 o krok od Euro 2025

Po udanym rewanżu na Bułgarach w Sofii (3:1), Polacy potrzebowali jeszcze dwóch zwycięstw, by mieć gwarancję gry na młodzieżowym Euro 2025. Łatwiejsza część zadania rozpoczęła się w piątkowy wieczór w Prisztinie. Tu, na stadionie Fadila Vokrriego, czekało zdeterminowane Kosowo, które aspiruje do podium grupy kosztem Bułgarów.

Sprawdź komplet statystyk meczu Kosowo U21 – Polska U21

Trzy ciosy w 10 minut? Mało!

Gospodarze od początku grali nieustępliwie, w posiadaniu piłki utrzymywali dużą przewagę, ale nie byli w stanie wypracować więcej niż czytelne lub niecelne uderzenia. Biało-Czerwoni przez 20 minut nie mieli z kolei żadnego, choćby i poza światło bramki. Wejście w ten mecz do łatwych nie należało, ale z pomocą przyszedł nieoczekiwanie golkiper rywali.

Mustafe Abdullahu po 20 minutach gry zanotował bardzo niefortunne wyjście do piłki wrzucanej z rogu. Zamiast ją wyłapać, podbił i przedłużył do Mateusza Fornalczyka, a ten wsunął ją delikatnie do bramki. To było pierwsze uderzenie Polaków, od razu zwieńczone golem. 

Zaledwie trzy minuty później kolejna akcja Biało-Czerwonych ruszyła, zwieńczona nożycami Filipa Szymczaka w polu karnym. Ten strzał zmylił bramkarza, kierując piłkę lekko pod dalszy słupek. Skoro worek się rozwiązał, to 10 minut po pierwszym golu Dominik Marczuk spróbował uderzenia z dystansu. Piłka po lekkim rykoszecie piłka przeszła przez bramkarza jakby był przezroczysty. 

Gospodarze kompletnie stanęli, widząc jak Biało-Czerwoni z trzech strzałów wycisnęli trzy gole. Dopiero w 41. minucie Fornalczyk oddał też niecelne uderzenie, za to brakło mu centymetrów przy poszukiwaniu dalszego słupka. A ponieważ zawodnik Korony Kielce nie miał dość, jego kolejna akcja dała Polakom rzut karny, "panenkopodobne" wykonanie Kałuzińskiego dało bramkę nr 4. 

Drugap połowa niewykorzystanych okazji

Po zmianie stron na boisko wbiegli Cezary Polak i Mateusz Łęgowski, zaś po kolejnym kwadransie trener Majewski dał odpocząć Fornalczykowi i Szymczakowi, za których weszli Marchwiński i Rakoczy. Drużyna realizowała konsekwentnie plan, trzymając pełną kontrolę nad meczem (próby szybkich ataków Kosowa rozsypywały się szybko) i szukając piątej bramki. Między słupkami u gospodarzy doszło do zmiany, Abdullahu ustąpił miejsca Bessonowi, a ten spisywał się znacznie pewniej. 

Trzeba też przyznać, że Leo Besson miał sprzymierzeńca w postaci Filipa Marchwińskiego, który zaliczył rozczarowujący występ, choćby dobijając strzał po koledze co najmniej kilkanaście metrów nad poprzeczką. Wyraźnie pudłowali też Rakoczy czy Pieńko, jakby same próby zadowalały piłkarzy w kontekście wysokiego prowadzenia i trzymania rywala na jego połowie. Besson zatrzymał jeszcze Włodarczyka z bardzo ostrego kąta w jednej z ostatnich akcji meczu. A gdy polski ofensor w końcu pokonał golkipera Kosowa w akcji sam na sam, znalazł się na spalonym.

Decydujący sprawdzian we wtorek w Łodzi

Druga połowa meczu w Prisztinie co prawda mogła być lepsza, ale wynik nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Dzięki tej wygranej Biało-Czerwoni mają los awansu na Euro 2025 w swoich nogach. Kluczowy mecz rewanżowy z Niemcami już we wtorek, 15 października o 17:00 na stadionie łódzkiego Widzewa. Bilety na to spotkanie jeszcze są dostępne, a kto nie może oglądać ostatniego meczu na żywo, może śledzić go z Flashscore!