Koniec świetnej passy reprezentacji U21, Polacy rozbici po przerwie w Essen
Po katastrofalnych eliminacjach seniorskiej kadry, komplet zwycięstw reprezentacji Polski U21 w walce o Euro 2025 pozostawał choć częściowym pocieszeniem dla kibiców. O podtrzymanie tej passy we wtorek Biało-Czerwoni walczyli przy Hafenstrasse w niemieckim Essen z gospodarzami o prymat w grupie.
W całkiem mocnym składzie, zresztą: poza odesłanymi przez Michała Probierza do Niemiec Patrykiem Pedą i Mateuszem Łęgowskim na skrzydle od pierwszych minut grał Jakub Kamiński. Pozostałych zawodników kibice znają przede wszystkim z boisk Ekstraklasy, tymczasem po drugiej stronie szczególną uwagę zwracał Youssoufa Moukoko z Borussii, autor aż sześciu (!) goli w pierwszych trzech meczach kwalifikacyjnych Niemiec U21.
Bardzo dobre 45 minut...
Dwie niepokonane drużyny kwalifikacji do Euro 2025 spotkały się formalnie na terenie zachodnich sąsiadów, ale od pierwszych minut głośne wsparcie zorganizowali spontanicznie fani z Polski. Być może podziałało – w pierwszej połowie Biało-Czerwoni nie pozwolili rywalom na wiele pomimo niepodważalnej jakości w młodzieżowej kadrze Niemiec.
Przez 45 minut fani gospodarzy nie mieli powodów do optymizmu, kończąc z jednym strzałem i jedną straconą bramką. Ta padła łupem Ariela Mosóra już w 24. minucie, gdy wysoko uniesioną nogą przeciął lot piłki posłanej z rzutu rożnego przez Michała Rakoczego. Nie tylko Biało-Czerwoni wypracowali gola, ale też mieli naprawdę solidne okazje po kontrach, trzymając rywali na dystans.
Rozmontowani na finiszu
Trener Antonio Di Salvo musiał coś zmienić po przerwie i – na nasze nieszczęście – miał plan. Na murawie pojawił się Nick Woltemade, a szybkie indywidualne rajdy w głąb polskiej połowy błyskawicznie zaowocowały żółtymi kartkami dla Rakoczego i Mosóra próbujących je zatrzymać faulem. Chwilę po drugiej kartce było już 1:1. Po rzucie wolnym Moukoko piłka zatrzymała się na murze, ale spadła pod nogi czujnego Martela, a ten nie dał Tobiaszowi szans.
Golkiper Legii miał sporo pracy i kilka niezłych interwencji – choćby po kąśliwym strzale Reitza po godzinie gry – ale dynamika wskazywała już jednoznacznie na przewagę Niemiec. W 79. minucie Woltemade wykorzystał błąd w obronie, doskonale przyjął trudną piłkę i strzelił modelowo, dając prowadzenie gospodarzom w końcówce. Zanim Polacy zdążyli okrzepnąć, było już 3:1. Tym razem Rohl wykańczał po asyście Woltemade. Pomimo paru zrywów odpowiedzi ze strony Biało-Czerwonych już nie było.
Rok kończymy na drugim miejscu
Niewątpliwie porażka w Essen była brana pod uwagę, ale przebiegu tego spotkania żal – w pierwszej odsłonie Polacy mogli zdziałać więcej, a wypracowana przewaga okazała się zbyt krucha. Idealna dotąd seria czterech zwycięstw w eliminacjach kończy się w Essen, a wraz z nią Polska kończy rok 2023 za plecami odwiecznych rywali. Sprawa awansu pozostaje otwarta, ale trzeba pamiętać, że tylko zespół z pierwszego miejsca przechodzi do finału bezpośrednio, drugi musi walczyć w fazie play-off.