Jet lag jest pierwszym przeciwnikiem Norwegii przygotowującej się do mistrzostw świata
Norweska stolica Oslo znajduje się 10 godzin od Auckland, gdzie drużyna Hege Riise walczy o ponowną kalibrację zegarów wewnętrznych po podróży przez pół świata.
"To były zarówno wzloty, jak i upadki, ale na szczęście wszystko zaczyna się układać" - powiedziała dziennikarzom obrończyni Maren Mjelde. "Takiego jet lagu jeszcze nie doświadczyłam, bardzo męczy".
Występując na swoich czwartych mistrzostwach świata, podróżowanie nie jest jej obce, a ona i jej drużyna próbowali wszystkich sztuczek, aby jak najszybciej pokonać jet lag.
"Byliśmy sprytni i próbowaliśmy robić różne rzeczy przez cały dzień - trenowaliśmy, byliśmy towarzyscy i siedzieliśmy tak długo, jak to możliwe podczas posiłków, wszystko po to, aby spróbować wejść w normalną rutynę" - powiedziała Mjelde.
"Teraz słyszę coraz więcej osób, które mówią, że wkraczają w tę strefę czasową, więc mam nadzieję, że wkrótce wszyscy tam będziemy".
Norwegia zmierzy się z Portugalią w meczu towarzyskim za zamkniętymi drzwiami przed rozpoczęciem turnieju w spotkaniu przeciwko gospodarzom cztery dni później. Ta rywalizacja będzie dla nich dobrą wskazówką, czy udało im się dostosować do różnicy czasu.
"Gramy z Portugalią w niedzielę i na podstawie naszego dzisiejszego treningu, który był bardzo pozytywny... była dziś dobra energia, więc niedziela powinna pójść dobrze" - powiedziała Mjelde.
Personel drużyny twierdzi, że dostosowanie się do różnicy czasu zajmuje od pięciu do siedmiu dni, a Mjelde zdaje sobie sprawę, że to, co działa dla jednego, niekoniecznie będzie działać dla wszystkich.
"To naprawdę bardzo indywidualne, jak sobie z tym radzisz. Ze swojej strony starałam się nie zasypiać tak długo, jak tylko mogłam, zwłaszcza przez kilka pierwszych dni. Im bliżej pory obiadowej, czyli około siódmej, człowiek jest dość zmęczony" - wyjaśniła zawodniczka Chelsea.
"Chodzi o to, by próbować się trzymać, znaleźć coś do roboty, grać w gry, czytać książki, rozwiązywać krzyżówki i tym podobne rzeczy. Czuję, że poszło dobrze i jestem w stanie spać dłużej rano".
Dla Mjelde jest jeden pewny znak, że jej koledzy z drużyny zaczynają się dostosowywać.
"Ludzie przychodzą coraz później na śniadanie, więc to pozytywna rzecz" - powiedziała.