Gerardo Martino wściekły po przegranej Interu Miami z New York Red Bulls
Miami, w którym zabrakło kontuzjowanego Lionela Messiego, zostało pokonane na Red Bull Arena w Nowym Jorku przez byłego gracza Interu Lewisa Morgana, który zdobył hat-tricka.
Podczas gdy Martino przyjął na siebie część winy za porażkę, trener-weteran wskazał palcem na swoich zawodników, wśród których znaleźli się Luis Suarez, Sergio Busquets i Jordi Alba.
"Nie ma wiele do powiedzenia, z wyjątkiem tego, że byliśmy zdeklasowani od początku do końca" - powiedział Martino po porażce. "Red Bulls chcieli wygrać, a my nie chcieliśmy rywalizować".
"Kiedy drużyna przystępuje do meczu bez chęci zwycięstwa, bez ducha, bez rywalizacji, a druga strona po prostu chce wygrać mecz, to go wygra".
W międzyczasie Martino odmówił usprawiedliwiania porażki nieobecnością Messiego, zauważając, że drużyna odniosła zwycięstwo 3:1 z D.C. United w zeszłym tygodniu bez argentyńskiej supergwiazdy.
"Nieobecność najlepszego gracza na świecie jest ważna dla wszystkich - ale w zeszłym tygodniu z D.C. Leo też nie grał" - powiedział Martino.
Były gracz Miami, Morgan, rozgromił drużynę Martino dzięki genialnemu występowi.
Reprezentujący Szkocję Morgan, który przybył do Major League Soccer cztery lata temu po występach w Celticu, St. Mirren i Sunderlandzie, wyprowadził zespół z Nowego Jorku na prowadzenie już po trzech minutach.
Tymczasem słabe Miami ledwo stworzyło szansę w pierwszych 45 minutach, a najgroźniejszą okazją był strzał Suareza w 27. minucie, który przeleciał obok bramki.
Morgan podwoił prowadzenie Red Bulls sześć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, wykorzystując sprytną asystę Dante Vanzeira i podwyższając na 2:0.
Szkocki napastnik odegrał następnie kluczową rolę przy trzeciej bramce dla Nowego Jorku w 66. minucie, wykazując się ogromnym wysiłkiem, aby utrzymać piłkę w grze po lewej stronie, a następnie dośrodkować w pole karne.
Wówczas do siatki trafił wenezuelski napastnik Wikelman Carmona.
Morgan skompletował hat-tricka cztery minuty później, finalizując kontratak nowojorczyków po dobrej akcji Vanzeira.
Zwycięstwa sprawiły, że Nowy Jork zrównał się punktami z Columbus Crew i Miami na szczycie Konferencji Wschodniej. Columbus zajmuje pierwsze miejsce pod względem różnicy bramek, a Miami jest drugie.
W innych sobotnich meczach MLS, New England Revolution zdobyło swój pierwszy punkt w sezonie po remisie 1:1 z Chicago Fire.
Gol Nacho Gila w doliczonym czasie pierwszej połowy zapewnił Revs podział punktów, którzy po 20 minutach przegrywali po bramce Hugo Cuypersa.