Novak Djoković w ćwierćfinale po poskromieniu fantastycznego Griekspoora
W swoim "stroju Spidermana" Novak Djoković nie potrzebował wiele czasu, aby utkać sieć przeciwko Tallonowi Griekspoorowi. Światowy numer 1 w czwartkowym meczu przełamał Holendra na starcie seta i nie wydawał się skłonny do ustąpienia na korcie, pewnie zmierzając po zamknięcie partii (4:1). Tak właśnie dzieje się zazwyczaj. Ale po kilku tygodniach przerwy od przeniesienia się do Walencji na Puchar Davisa zaraz po wygraniu US Open, Serb nie miał szczęśliwego dnia.
Do tej pory niepodważalny przy swoim podaniu, Djoković został przełamany przez Griekspoora, który zaskoczył agresją i rozpoczął powrót (43 winnery, 19/22 przy siatce). Przegrywając 1:4 wygrał pięć kolejnych gemów, dwukrotnie przełamując faworyta, a przy swoim podaniu nie oddając dwukrotnie choćby oczka!
Po krótkiej wizycie lekarza Djoković był o krok od oddania pierwszego gema w drugim secie, ale obronił break pointa. Moment później to on miał przewagę 40:0 przy podaniu rywala, którą roztrwonił błyskawicznie. Griekspoor nie oddał nic przy swoim podaniu, podczas gdy Serb musiał odeprzeć dwa break pointy przy stanie 4:4. W końcu, w tie-breaku Nole zaliczył wymarzony start 5-0 i przewagi nie wypuścił z rąk.
Outsider utrzymał się w dwóch pierwszych gemach, ale w piątym nie dał rady. Przy stanie 2:4 musiał nawet bronić się przed podwójnym przełamaniem. Ale Djoković po prostu nie był sobą. Podwójny błąd (jego siódmy!) przy stanie 4:3 i Holender wyrównał. Gdy publiczność w Bercy biła brawo, Djoković zareagował uderzając rakietą, machając rękami i domagając się głośniejszej reakcji.
Na finiszu wyssał energię z gwizdów i krzyków pod swoim adresem i nie zostawił złudzeń Griekspoorowi: zdobył ostatnie 8 punktów w meczu! Po 2 godzinach i 39 minutach światowy numer 1 potwierdził swoją pozycję i zapewnił dalszą grę w Paris Masters, karmiąc się wściekłością paryskiej publiczności.