Co wiemy o Al-Shabab - klubie, do którego miałby trafić Fernando Santos?
Przede wszystkim jest to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Arabii Saudyjskiej. Al-Shabab sześciokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju, jednak trzy takie przypadki mieliśmy w latach 90., dwa w pierwszej dekadzie XIX wieku, a ostatni tytuł to rok 2012. Działacze czekają więc na kolejny triumf w Saudi Pro League od 11 lat.
Ostatni sezon drużyna ta zakończyła na czwartym miejscu w lidze, za plecami Al-Ittihad, Al-Nassr i Al-Hilal. Jednak w odwrotności do całej trójki, Al-Shabab w tym okienku nie zdecydowało się póki co na sprowadzenie wielkich nazwisk z Europy. Konkurencja w ostatnich miesiącach ściągnęła do siebie Cristiano Rsaudi, Karima Benzeme czy N'Golo Kante.
Aspiracje w klubie wciąż są jednak bardzo wysokie, a widocznie w Al-Shabab uważają, że zamiast wielkich gwiazd na boisku, ściągną gwiazdę na ławkę trenerską. Obecnie pozostaje ona pusta, bo z końcem ubiegłego sezonu pożegnał się z nią Hiszpan Vicente Moreno, który na stanowisku wytrzymał niecały rok.
To i tak długo, bo aż pięciu jego poprzedników pracowało w klubie krócej - Hiszpanie Carlos Inarejos i Luis Garcia, Portugalczyk Pedro Caixinha, Brazylijczyk Pericles Chamusca i Belg Marius Sumudica. Narodowości tych szkoleniowców pokazują jednak, że właściciele Al-Shabab lubują się w zatrudnianiu fachowców z Półwyspu Iberyjskiego i jednocześnie nie przyzywczają się do jednego nazwiska na lata.
Polskim kibicom Al-Shabab kojarzy się pewnie głównie z osobą Grzegorza Krychowiaka. Reprezentant Polski trafił do tego klubu na początku zeszłego sezonu, po tym jak opuścił Krasnodar przez atak Rosji na Ukrainę. Polski pomocnik zagrał tam wszystkie 30 meczów w poprzednim sezonie ligowym i we wszystkich wychodził w podstawowym składzie.
Teraz jednak nie spotka tam Santosa, nawet jeśli ten zdecydowałby się na przenosiny do Arabii, ponieważ sam Krychowiak trafił do Al-Abhy pod skrzydła Czesława Michniewicza.