Aż sześć meczów o stawkę w ostatniej kolejce PKO Ekstraklasy 2022/23
Znamy już mistrza i wicemistrza, znamy dwóch z trzech spadkowiczów. To nie oznacza jednak, że pożegnanie z PKO BP Ekstraklasą będzie nudne. Przeciwnie, zapowiada się gorąca sobota, podczas której wciąż może dojść do przetasowań. Dziewięć meczów w tym samym momencie, wszystkie o 17:30 i dziesiątki różnych scenariuszy.
Najważniejszą stawką jest podium i utrzymanie, ale również w środku tabeli będą się rozstrzygać istotne kwestie. Jakie? Finansowe. Każda zmiana lokaty może oznaczać różnicę kilkuset tysięcy w wypłaconej kwocie. Przy ciasnocie w środku tabeli gra może więc iść o kwoty przekraczające milion przy skoku o trzy pozycje. Jest o co walczyć!
Lech i Pogoń o brązowy medal
Pamiętacie początek sezonu w wykonaniu Lecha Poznań? Spokojnie, oni też woleliby zapomnieć, że dopiero w szóstym meczu udało się wygrać. Wydawało się, że to może być sezon spisany na straty przez Kolejorza, a jednak do ostatniego meczu poznańska lokomotywa podjeżdża na trzecim miejscu i z wyjątkową oprawą.
Szymon Marciniak głównym arbitrem i już tylko garstka biletów dostępnych – mecz Lech-Jagiellonia zapowiada się bardzo okazale. Sezon Lecha co prawda bez trofeów, ale okraszony historycznym sukcesem w pucharach, a ostatnio pokonaniem nowego mistrza w Częstochowie. Trzeba jeszcze tylko obronić trzecie miejsce. Nie będzie łatwo bez Ishaka, Salamona i Szymczaka, ale jest o co walczyć.
Co prawda w tym roku również czwarta drużyna kwalifikuje się do Ligi Konferencji, jednak każdy sportowiec przyzna, że między podium a czwartym miejscem jest fundamentalna różnica. Dlatego czwarta w ostatnim dniu sezonu Pogoń Szczecin spróbuje odebrać Lechowi prestiżową lokatę i brązowy medal.
Portowcy grają efektowny futbol i przyciągają widzów. Trafia im się rywal trudny, bo z jednej ranny od kontuzji w kadrze, a z drugiej wciąż groźny, z trzema wygranymi w ostatnich czterech meczach. Dlatego pojedynek Pogoń-Radomiak też powinien być gorący.
Walka o przetrwanie do ostatnich minut
Przesądzony jest spadek Miedzi i Lechii Gdańsk, a przed zajęciem 16. miejsca spróbują uciec w sobotę aż cztery drużyny. W najgorszej sytuacji jest Wisła Płock, która z tej pozycji podejdzie do meczu Cracovia-Wisła przy Kałuży. Co prawda krakowskie Pasy kończą sezon w raczej ponurych nastrojach po czterech meczach bez wygranej, ale Nafciarze z ostatnich sześciu meczów wycisnęli tylko dwa oczka i są pod ścianą. Wisła musi wygrać, a nawet wtedy będzie trzeba oglądać się na trzy inne boiska.
Jeśli wyjazd do Krakowa jest trudny, to co powiedzieć o Warszawie? Stadion Wojska Polskiego został wyprzedany, będzie prawie 30 tysięcy kibiców i zdeterminowana Legia, która po porażce z Lechią chce pożegnać się godnie z własną publicznością. Przed tą publicznością Śląsk Wrocław nie wygrał w lidze od 12 lat, a musi szukać nie tylko remisu, ale wygranej, jeśli chce być pewny utrzymania. Jeśli mecz Legia-Śląsk zakończy się porażką wrocławian, będą musieli liczyć na niepowodzenie Wisły Płock.
Korona Kielce jedzie na podobnym wózku: ma tyle samo punktów co Śląsk, ale też nominalnie słabszego rywala. Widzew – po genialnej jesieni – wygrał tylko jeden z ostatnich 12 meczów! W dodatku ostatnio stracił prezesa, mówi się o konflikcie drużyny z trenerem – atmosfera nijak nie przypomina tej z jesieni. Koronie w meczu z Widzewem wygrana gwarantuje utrzymanie, ale przy remisie ryzyko spadku też jest niewielkie (musiałyby jednocześnie wygrać i Śląsk, i Wisła).
Na koniec zostaje Stal Mielec, która punktowo ma zabezpieczony bufor trzech oczek, ale przy słabym bilansie bramkowym może jeszcze zostać wciągnięta w ligową otchłań. Choćby remis w meczu z Wartą Poznań będzie oznaczać spokój. Jeśli jednak mielczanie przegrają, a Wisła, Śląsk i Korona wygrają swoje mecze, podkarpacki jedynak spadnie na zaplecze.