Bartosz Salamon po zakończeniu kary za doping wraca do składu Lecha
Minęło już ponad siedem miesięcy od dnia, kiedy władze UEFA oraz poznański klub poinformowali o pozytywnym wyniku badania antydopingowego - u Salamona w organizmie wykryto obecność chlortalidonu. To substancja stosowana w leczeniu nadciśnienia i nie przynosi żadnej korzyści w rozumieniu poprawy zdolności wysiłkowych zawodnika. 11 dni później UEFA zawiesiła piłkarza początkowo na trzy miesiące, potem na czas nieokreślony.
Zawodnik nie mógł brać udziału w zajęciach z zespołem, przygotowywał się więc indywidualnie. 24 listopada UEFA ogłosiła ostateczny werdykt – osiem miesięcy dyskwalifikacji z zaliczeniem już wcześniejszego okresu zawieszenia. To oznaczało, że dokładnie w środę karencja minęła. Były reprezentant Polski wcześniej natomiast już otrzymał zgodę na treningi z zespołem.
"Mentalnie jest jeszcze mocniejszy"
Wydawało się, że powrót Salamona na boiska ekstraklasy nastąpi jednak dopiero w przyszłym roku. Tymczasem opiekun Lecha oznajmił, że zabiera piłkarza do Radomia na najbliższy i jednocześnie ostatni w tym roku mecz ligowy.
"Bartek jest gotowy do gry. Na ile minut? Sam nie wiem. Zrobił na mnie ogromne wrażenie na treningach, a przecież jest dopiero z nami od dwóch tygodni" – mówił z entuzjazmem van den Brom.
"To jest zupełnie inny powrót do grania niż po kontuzji. On był w formie cały czas. Fizycznie wygląda znakomicie, robiliśmy testy i wyniki były lepsze od tych, jakie miał w kwietniu, gdy jeszcze grał. I to też pokazuje, jak ogromną pracę wykonał. Teraz tak naprawdę wiemy, ile straciliśmy, nie mając go w zespole. Długo czekaliśmy na ten moment" – kontynuował.
Szkoleniowiec przyznał, że doświadczenie, gra w dobrych klubach pomogła Salamonowi w szybkim powrocie do zespołu.
"Myślę, że mentalnie jest jeszcze mocniejszy, niż był. Poza tym on nie ma 18 lat, ale 32. Jest niezwykle doświadczonym piłkarzem. To działało na jego korzyść" – podkreślił.
Van den Brom nie ukrywa też, że powrót Salamona do drużyny można potraktować jako niespodziewany transfer. "I to najlepszy, jaki mógł się nam przydarzyć przed drugą rundą" – dodał.
Van den Brom musi wygrać ze swoją prawą ręką
Lech Poznań stoi jednak przed trudnym wyzwaniem, jakie czeka go w Radomiu. Opiekunem Radomiaka od dwóch tygodni jest Maciej Kędziorek, który jeszcze w listopadzie był jednym z jego asystentów.
"Wiemy wszystko o tym zespole, znamy ich atuty oraz słabości. No, ale oni też o nas wszystko wiedzą. Mają bardzo dobrego trenera, który właśnie zaczął swoją pracę" – stwierdził żartobliwie Holender.
Jak zapewnił, odejście Kędziorka do innego klubu nie było dla niego aż tak dużym zaskoczeniem. Asystent van den Broma taką ewentualność miał zapisaną w umowie.
"Wiedziałem, że Maciej jest ambitnym szkoleniowcem, że chciałby popracować już na własny rachunek. Wiele rozmawialiśmy na temat prowadzenia zespołu jako główny trener. Dlatego, gdy pojawiła się szansa, propozycja z innego klubu, to skorzystał z niej. Uważam, że jest jak najbardziej gotowy, by wykonać ten kolejny krok w karierze" – zaznaczył van den Brom.
Jak zapewnił, rozstali się bardzo dobrych relacjach, a sobotniego mecz nie można traktować jako pojedynek jego osoby z Kędziorkiem.
"To jest spotkanie Radomiaka z Lechem i rozstrzygną je zawodnicy na boisku" – podsumował.
W Radomiu lechici zagrają bez swojego kapitana Mikaela Ishaka, który musi pauzować za żółte kartki. Poza składem są także Filip Dagerstal i Adriel Ba Loua - obaj przechodzą rehabilitację. Oprócz Salamona możliwy jest powrót do składu Filipa Szymczaka, który wyleczył kontuzję.
Mecz Radomiaka z Lechem rozegrany zostanie w sobotę o godz. 20:00, najszybszą relację na żywo zapewnia Flashscore. W pierwszej rundzie w Poznaniu "Kolejorz" wygrał 2:0.