Dwie czerwone kartki w meczu przyjaźni. Widzew pokonał Ruch w zaległym spotkaniu
Spotkanie rozgrywane na stadionie w Łodzi toczyło w wyjątkowo przyjaznej atmosferze, gdyż kibice obu klubów funkcjonują w zgodzie już od wielu lat. Efektownymi oprawami i wspólnym dopingiem próbowali zachęcić swoje drużyny do gry, a jednocześnie pokonać mało sprzyjające warunki atmosferyczne.
Na boisku nie było już tak spokojnie, w końcu spotkały się dwie ekipy, które walczą utrzymanie. Początkowo wszystko szło po myśli gości. Podopieczni trenera Jana Wosia szybko uzyskali przewagę, a już w 16. minucie do siatki trafił Mateusz Bartolewski, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym. Defensor Ruchu Chorzów pokonał Jana Krzywańskiego uderzeniem głową.
Widzew próbował odpowiedzieć jak najszybciej, tworząc kolejne sytuacje, jednak jeden celny strzał to za mało, dlatego zawodnicy Daniela Myśliwca schodzili na przerwę przy wyniku 0:1.
Efekty ich ataków przyszły jednak tuż po zmianie stron. Fabio Nunes otrzymał dokładnie podanie od Frana Alvareza, a następnie zszedł z prawego skrzydła do środka i fantastycznym strzałem ze skraju pola karnego doprowadził do wyrównania. To nie był koniec pecha Niebieskich.
Już w 50. minucie Szymon Szymański nie zdołał przyjąć dość kłopotliwego zagrania od kolegi i ratował się faulem, by powstrzymać zawodnika RTS-u wychodzącego na czystą pozycję. Sędzia Tomasz Kwiatkowski bez wahania wyciągnął czerwoną kartkę, a obrońca opuścił boisko. Niecały kwadrans później w podobnej sytuacji z boiska wyleciał Konrad Kasolik.
Mimo straty dwóch graczy goście bronili się do samego końća, próbując utrzymać remis. Jednak w 87. minucie po prawdziwej kanonadzie na bramkę Krzysztofa Kamińskiego gola zdobył Jordi Sanchez, choć w zasadzie piłka odbiła się od jego nogi po mocnym strzale Marka Hanouska.
Tym samym Widzew wygrał pierwsze spotkanie od 7 października i wspiął się na 9. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, z kolei dla Ruchu to trzecia porażka w ostatnich pięciu meczach.