Gole Glika i Makucha, Cracovia zmiażdżyła Górnika. Kolejna sensacyjna porażka Lecha
Ruch Chorzów - Lech Poznań (2:1)
Wciąż marzący o mistrzostwie kraju podopieczni Mariusza Rumaka wiedzieli, że o dobry wynik trzeba walczyć od początku meczu. Z tego względu od pierwszego gwizdka ruszyli odważnie do przodu, jednak niewiele z tego wynikało. Co więcej, to Niebiescy stworzyli groźną sytuację, po której piłkę sprzed nóg przeciwnika w ostatniej chwili wybił Radosław Murawski.
Gracze Kolejorza nie wyciągnęli wniosków z tej sytuacji, gdyż w 25. minucie rywale wyszli na prowadzenie. Z prawej strony precyzyjne dośrodkowanie w pole karne posłał Patryk Stępiński, a Daniel Szczepan z linii bramkowej wbił piłkę do siatki. Ta strata podziałała już na gości motywująco, gdyż po chwili nastąpiło wyrównanie. Tomasz Wójtowicz faulował w szesnastce Jespera Karlstroma, a jedenastkę na gola zamienił Mikael Ishak. Przed przerwą doskonałej okazji po błędzie Bartosza Salamona nie wykorzystał Miłosz Kozak. Obrońca reprezentacji Polski minął się z futbolówką przy próbie wybicia głową, ale strzał pomocnika przeleciał obok słupka. Celnością przy uderzeniu z pola karnego nie wykazał się również Soma Novothny.
Goście chcieli uniknąć kolejnej straty punktów i kompromitacji, dlatego od początku drugiej odsłony spotkania przejęli inicjatywę. Szkoleniowiec próbował pomóc zmianami, wprowadzając na murawę ofensywnie nastawionych Kristoffera Velde, Joela Pereirę i Adriela Ba Louę. Rezerwowi wnieśli sporo ożywienia, a Norweg mógł mieć po chwili nawet asystę, gdyby jego świetne podanie na gola zamienił Afonso Sousa. Portugalczyk uderzył jednak obok bramki.
Co więcej, w 74. minucie z bliskiej odległości głową strzelał Novothny, ale wspaniałą interwencją popisał się Mrozek. Dziesięć minut później bramkarz Lecha nie miał już jednak żadnych szans. Tym razem w polu karnym najlepiej odnalazł się Michał Feliks, który pojawił się na boisku kilka minut wcześniej i pewnym strzałem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Rywale ruszyli do odrabiania strat, ale jedyną dobrą okazję zmarnował Ishak. Mimo pięciu doliczonych minut nie udało im się już doprowadzić choćby do wyrównania i kolejna niespodziewana porażka drużyny z Poznania stała się faktem.
Cracovia - Górnik Zabrze (5:0)
W meczu rozgrywanym na stadionie w Krakowie najpierw odważnie zaatakowali mający za sobą świetną serię wyników goście. Już w pierwszej minucie celnym strzałem popisał się dynamiczny Lawrence Ennali, ale Lukas Hrosso zachował czujność. Chwilę później akcja przeniosła się na drugą stronę boiska, co zaowocowało otwarciem wyniku. Po rzucie rożnym w polu karnym najwyżej wyskoczył Patryk Makuch i precyzyjnym strzałem głową zapewnił gospodarzom prowadzenie. Po kilku minutach napastnik miał kolejną świetną okazję, ale tym razem trafił jedynie w słupek.
W 20. minucie po starciu z rywalem kontuzji nabawił się Szymon Czyż. Pomocnik natychmiast wyraźnym gestem pokazał, że konieczna będzie zmiana, a wkrótce opuścił murawę na noszach. W jego miejsce pojawił się Lukas Podolski.
Dzięki korzystnemu wynikowi Pasom grało się swobodniej, podopieczni Dawida Kroczka skoncentrowali się na defensywie i szukali okazji do wyprowadzenia kontrataku. Po jednym z nich niezłym strzałem popisał się Otar Kakabadze, ale mocno podkręcona piłka o centymetry minęła lewy słupek. Mimo wszystko jeszcze przed przerwą zdążyli wyjść na dwubramkowe prowadzenie, gdyż po kolejnym precyzyjnie wykonanym rzucie rożnym przez Rakoczego do własnej bramki trafił Rafał Janicki.
Druga odsłona rozpoczęła się identycznie jak pierwsza, od bramki dla Cracovii. Po błędzie w przyjęciu Soichiro Kozukiego w szesnastce gości piłkę przejął Otar Kakabadze i pewnym strzałem umieścił ją w siatce.
Zawodnicy Jana Urbana nie zwiesili głów i walczyli o lepszy wynik, ale po godzinie gry wciąż mieli zero celnych strzałów na koncie. Zamiast tego w 68. minucie stracili czwartego gola i znów po stałym fragmencie gry. Tym razem po dalekim wyrzucie z autu strzałem głową Daniela Bielicę pokonał Kamil Glik.
To trafienie sprawiło, że w grę gości wkradło się sporo frustracji i agresji. W 80. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Ennali. Chwilę później efektownym strzałem przy dalszym słupku wynik na 5:0 ustalił Jani Atanasov. Dzięki temu zwycięstwu Cracovia zrobiła duży krok w kierunku utrzymania, z kolei Trójkolorowi muszą drżeć o utrzymanie trzeciego miejsca.